Gowex, dostawca darmowych dla użytkowników końcowych usług dostępu WiFi do internetu, ogłosił bankructwo, kiedy prezes spółki się przyznał, że fałszował wyniki. Przyznał się nie dlatego, że ruszyło go sumienie, ale dlatego, że kilka dni wcześniej wyspecjalizowany w zarabianiu na krótkiej sprzedaży amerykański inwestor ogłosił, że papiery spółki są nic niewarte i zakwestionował jakość danych z raportów firmy.
Początkowo Gowex zarzucał Gotham City Research nierzetelność. W tym samym czasie akcje spółki notowane na Mercado Alternativo Bursatil (odpowiednik NewConnect) leciały na łeb na szyję. W ciągu dwóch dni, nim MAB zawiesił notowania, zjechały o ponad 60 proc., co oznacza, że kapitalizacja zmalała o 870 mln euro. Spółka spadła z wysokiego konia, bo między czerwcem 2012 r. a kwietniem 2014 r. cena jej akcji wzrosła o 2200 proc.
Już po zawieszeniu notowań firma ogłosiła, ?że 7 lipca ustosunkuje się do raportu Gotham City. Komunikat się nie ukazał. Pojawiło się jedynie oświadczenie pracowników spółki, że są „w szoku".
Trudno mi sobie wyobrazić, by w fałszowaniu wyników uczestniczył tylko prezes. Zastanawia mnie, co robiła rada nadzorcza i jaką rolę odegrał audytor (sprawozdania za lata 2010–2013 badała madrycka firma M.A. Auditores S.L.). Ciekawe też, że raporty o spółce publikowało kilka firm maklerskich, ale dopiero Gotham City powiedział, że król jest nagi.
Ciekawe też, że od kwietnia znacząco wzrosło zainteresowanie inwestorów, wykorzystujących krótką sprzedaż, akcjami spółki. Ponadto, co ustalili dziennikarze Reutersa, nie ma pewności, czy zarejestrowana w Luksemburgu kontrolowana przez prezesa firma przedstawiana jako duzy akcjonariusz faktycznie miała akcje Goweksu. Wszystko to przypomina czeski film w hiszpańskim wydaniu i międzynarodowej obsadzie.