W celach reklamowych siatkówki zapewne skanować nam nikt na razie nie będzie, bo to, czego nie przewidział film, to narastająca silna tendencja do zapewnienia ochrony swojej prywatności w sieci. Ale podręczny gadżet, np. komórka pikająca z informacją, że właśnie mijamy ulubiony sklep, w którym trwa wyprzedaż poszukiwanych przez nas niedawno produktów, jest już nieco mniej bulwersujący.

A to właściwie dzisiejsze realia. Podarowanie ludziom ciągłego dostępu do taniego szybkiego mobilnego internetu przywiąże nas do smartfonów powszechnie i na dobre. Już dziś spora część z nas wpada w popłoch, gdy okazuje się, że komórka przypadkiem została rano na kuchennym stole. Bo gdy jest w kieszeni, wiadomo, że dzięki sieci wszystko da się w niej sprawdzić od ręki i w dowolnym miejscu.

Dla reklamodawcy taki smartfon z włączoną funkcją lokalizacji to skarb. Mechanizmy takie jak Teralytics potrafią tworzyć mu w czasie rzeczywistym mapy potencjalnych odbiorców komunikatów reklamowych np. w danym mieście. Jeśli dodatkowo nieustannie korzystamy przez smartfon z internetu (a to ułatwia jego mobilna odsłona), zapewne wkrótce przestaną w ogóle na nasze komórki trafiać przypadkowe reklamy. Samemu trzeba będzie sobie zawczasu odpowiedzieć na pytanie, czy to wygoda czy raczej zagrożenie. Pewne jest jednak, że puchnące teraz pakiety dostępu do mobilnej sieci coraz bardziej wciągają nas w nowy cyfrowy świat.