GUS ogłosił – bezrobocie w Polsce w czerwcu spadało do 12 procent. Zapanowała ogólna radość, bo tak „niskiego" bezrobocia nie mieliśmy od wielu miesięcy.
Pewnie ten wskaźnik byłby dużo niższy gdyby znaczna część nie pracowała na czarno i gdybyśmy umieli szukać pracy...
Tak, tak. Okazuje się, bowiem, że nie jesteśmy w tym zbyt dobrzy. Urzędy pracy już dawno powinny stracić prawo do tej nazwy. Bo znalezienie zajęcia dzięki nim nigdy nie było łatwe i raczej nie będzie. Jeśli więc sami sobie nie poradzimy to raczej pracy nie znajdziemy. Ktoś mi kiedyś powiedział, że szukanie pracy też jest pracą. I gdy się chwilę nad tym zastanowimy, to stwierdzimy, że to święta prawda. Oczywiście wycieczki do urzędu raz w miesiącu, by zapytać o dostępne oferty, do tej kategorii nie zaliczymy. A wielu tylko do tego się ogranicza.
Według raportu ManpowerGroup, błędów popełniamy dużo więcej. Po pierwsze nie potrafimy napisać dobrego CV. A przecież w sieci mnóstwo jest przykładów świetnie skonstruowanych dokumentów. Wystarczy tylko poszperać, poczytać i wpasować w nie swoje zalety. Dla wielu jednak napisanie dobrego CV to prawie koniec szukania pracy. Jeszcze tylko wysłanie do tysiąca firm i już można leżeć na kanapie. Praca sama przyjdzie. Prezes wielkiej firmy zapuka do naszych drzwi i zaproponuje nam pensję w wymarzonej wysokości.
Bezczynność to kolejny nasz błąd. A gdzie rozmowy ze znajomymi, a gdzie spotkania z rekruterami, agencjami zatrudnienia? A może warto spróbować poszukać pracy przez media społecznościowe, albo wysłać zapytanie do firmy, w której chcielibyśmy pracować, choć ta aktualnie nie prowadzi rekrutacji? Pytanie nie szkodzi. Tak szybciej uda nam się dostać na rozmowę kwalifikacyjną. Choć to jeszcze nie gwarantuje sukcesu. Bo jak się okazuje tych też nie potrafimy prowadzić. Podstawowy błąd: narzekamy na poprzedniego pracodawcę. To nigdy nie jest mile widziane przez tego potencjalnego. Dlaczego? Tego chyba nie trzeba tłumaczyć. Dobrze jest też wierzyć we własne możliwości.