Rz: Wskutek napiętej sytuacji na Ukrainie, jak pokazują sondaże, wzrasta poparcie Polaków dla większych zakupów zbrojeniowych. Czy polski przemysł zbrojeniowy jest przygotowany na zaspokojenie potrzeb armii?
Janusz Zakręcki:
Na pewno korzystne dla obronności kraju jest zachowanie i odbudowa zdolności do wytwarzania możliwie wielu rodzajów rodzimej broni, najlepiej nowoczesnej, To, po pierwsze – zwiększa nasze bezpieczeństwo, po drugie – zwiększa PKB, daje miejsca pracy, wspomaga rozwój regionów i miast, gdzie zlokalizowano zakłady zbrojeniowe.
Czy wciąż ma znaczenie, gdzie sprzęt wojskowy jest produkowany? Polskie MON przykłada wielką wagę do polonizacji produkcji. To racjonalne w tych czasach?
Pewność dostaw uzbrojenia, jego kompatybilność z wyposażeniem sojuszników z NATO mają głęboki sens. Kiedy wybuchł kryzys ukraiński i Amerykanie w trybie alarmowym przysłali do Polski grupę swoich myśliwców F-16, ich przyjęcie w kraju nie wymagało specjalnych przygotowań. Bez problemów mogły działać i były obsługiwane w polskich bazach. Mogliśmy się namacalnie przekonać o zaletach unifikacji sprzętu w warunkach potencjalnego kryzysu. Warto pamiętać, że w NATO i w wielu krajach na świecie służy ponad 3 tysiące różnych wersji black hawków. Nie ma innego helikoptera tak rozpowszechnionego i co za tym idzie, o tak rozległej bazie umożliwiającej obsługę techniczną oraz bezproblemowe działania operacyjne.