Fiorina w 2010 r. bez powodzenia starała się o fotel senatora ze stanu Kalifornia. Przegrała wówczas z Barbarą Boxer, kandydatką Partii Demokratycznej. W tym roku Fiorina uruchomiła projekt, który ma wśród republikanów promować kobiety na kandydatki oraz uczyć, jak zdobywać głosy kobiet w wyborach.
W czasach, gdy Fiorina zasiadała w zarządzie Lucenta, amerykańskiego producenta sprzętu telekomunikacyjnego, i odpowiadała m.in. za wyodrębnienie spółki z koncernu AT&T oraz przeprowadzenie jej pierwszej publicznej oferty, a potem od 1999 do 2005 roku szefowała HP, uznawana była za jedną z najbardziej wpływowych kobiet w biznesie. Z HP odeszła z powodu różnicy zdań co do strategii spółki.
Czy republikanie zdecydują się w najbliższych wyborach prezydenckich postawić na kobietę, nie mam zielonego pojęcia. A tym samym nie potrafię ocenić, jakie szanse ma realizowany przez Carly Fiorinę projekt Prezydent. Wiem za to, że kobiety na wysokich stanowiskach w biznesie potrafią być twardymi wojownikami oraz – jak twierdzą badacze – ich obecność w zarządach sprzyja osiąganiu przez spółkę lepszych wyników.
Carly Fiorina przeprowadziła jeszcze jeden duży – i swego czasu bardzo głośny – projekt, czyli przejęcie Compaq przez Hewlett-Packard. To wówczas po raz pierwszy usłyszałem powiedzenie: „nieważne, kto przejmuje, ważne, kto będzie rządził". Później przekonałem się, jak bardzo jest ono prawdziwe. Okazywało się bowiem, że w ostatecznym rozliczeniu menedżerowie przejmowanej firmy zaczynali rządzić połączonymi spółkami i narzucać swoje standardy. Nie zawsze to wychodziło przejmującemu na dobre.
A jeśli już jesteśmy przy przejęciach, to ubiegły poniedziałek był na rynku fuzji i przejęć jednym z najlepszych Merger Monday w historii. Ogłoszono transakcje warte ponad 100 mld dolarów. Według danych agencji Reuters w drugiej dekadzie XXI wieku zdarzyło się to raz, w ubiegłym roku. Agencja Bloomberg podbija bębenek i twierdzi, że dwie ogłoszone jednego dnia transakcje o wartości od 20 mld dolarów w górę każda zdarzyły się ostatnio 16 lat temu. Obserwowanie megaprzejęć z polskiej perspektywy przypomina jedzenie ciastka przez szybę. Kapitalizacja wszystkich rodzimych spółek notowanych na GPW jest niespełna dwa razy większa niż wartość przejęć w poprzedni poniedziałek.