W połowie listopada, kiedy Główny Urząd Statystyczny podał szybki szacunek naszego PKB dla trzeciego kwartału na poziomie 3,4 proc. (w konwencji rok do roku), tygodnik „The Economist" obniżył prognozę dla 2014 roku z 2,7 do 2,6 proc.
Aby się przekonać, że spełnienie się prognozy tygodnika oznaczałoby wzrost PKB w czwartym kwartale zaledwie o 0,5 proc., nie trzeba aparatu prognostycznego, wystarczy rozwiązać jedno równanie z jedną niewiadomą. Tymczasem dane statystyczne odnoszące się do października jednoznacznie wskazują na utrzymywanie się dobrej koniunktury w Polsce.
Podany 1 grudnia PMI, znany i obserwowany w świecie międzynarodowy wskaźnik oczekiwań [menedżerów składających zamówienia – red.], wskazuje na poprawę nastrojów w polskim przemyśle.
Chybiona prognoza brytyjskiego tygodnika dla polskiej gospodarki zdarza się nie pierwszy raz. W kwietniu 2009 r., kiedy recesja w Unii Europejskiej była już nieunikniona, redakcja tygodnika przy omawianiu perspektyw gospodarczych w naszym regionie pozwoliła sobie na przytoczenie tylko jednej prognozy dla Polski, sporządzonej przez brytyjski think tank Capital Economics. Była najbardziej pesymistyczna na rynku prognostycznym. PKB w naszym kraju miał się w 2009 r. według niej obniżyć aż o 3 proc.
W 2009 r. ostatecznie polski PKB wzrósł o 1,6 proc., a premier Tusk ogłosił wówczas nasz kraj „zieloną wyspą" Europy. Warto dodać, że po rewizji metodologicznej z września 2014 r. ostateczny wzrost PKB w 2009 wyniósł 2,6 proc.