Kto się napił szaleju i bredzi?

Decyzja szwajcarskiego banku centralnego(SNB) z 14 stycznia spowodowała paniczną aprecjację franka w stosunku do naszego złotego (wzrost kursu z 3,57 do 5,19 PLN/CHF), aby – jak się wydaje – na razie ustabilizować się na poziomie ok. 4,20 PLN.

Publikacja: 29.01.2015 04:09

Hubert A. Janiszewski, ekonomista, członek PRB oraz rad nadzorczych spółek notowanych na GPW

Hubert A. Janiszewski, ekonomista, członek PRB oraz rad nadzorczych spółek notowanych na GPW

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Jak zachowywać się będzie kurs naszej waluty w stosunku do innych walut – w tym franka szwajcarskiego – nie wiadomo i prognozować nie warto, bowiem wzajemne kursy walut obarczone są bardzo wysokim stopniem niepewności, szczególnie w długich okresach.

Wzrost wartości franka w stosunku do złotego o ok. 20 proc. spowodował nerwowe reakcje kredytobiorców, którzy zaciągnęli wieloletnie (na 20–30 lat) zobowiązania hipoteczne na zakup mieszkań i domów, korzystając z bardziej atrakcyjnych niż kredyty w złotych  warunków oraz niższych rat kredytowych.

Portfel ok. 550 tys. umów kredytowych wart 13 stycznia 135–140 mld zł od 15 stycznia urósł do kwoty 160–170 mld zł.

W prawdziwą histerię – niestety – wpadły media i część klasy politycznej – wieszcząc bankructwo kredytobiorców i zagrożenie 2 mln obywateli, którzy tymi kredytami są obciążeni. Rezultatem tej niepotrzebnej histerii są mnożące się  jak króliki z kapelusza pomysły, co należałoby zrobić dla „biednych" frankowiczów.

Histeria w mediach padła na żyzny grunt, mamy bowiem rok podwójnych wyborów, więc politycy nie mogą odpuścić okazji, aby pokazać, jak dbać o zadłużonych obywateli, przy okazji wskazując winnego, czyli banki.

W wodospadzie mniej lub bardziej niedorzecznych pomysłów najbardziej groźny jest ten mówiący o narzuceniu obowiązku przeliczenia kredytów frankowych według stałego kursu z 14 stycznia 2015 r., tj. 3,57 PLN za franka, ewentualnie proponujący przewalutowanie kredytów według daty ich zawarcia.

Propozycja jest całkowicie chybiona: w bilansie banków po stronie aktywów mamy udzielone kredyty, po drugiej stronie bilansu mamy pasywa, czyli zaciągnięte przez banki linie kredytowe we frankach (w celu finansowania tychże kredytów), których wartość, podobnie jak kredytów, zmieniła się ze 135 do 160–170 mld zł. Jeśli zamrozimy po stronie aktywów ich poziom do 135 mld, to po stronie pasywów będziemy mieć dziurę na poziomie 25–30 mld. A to oznaczałoby prawdopodobne bankructwo większości banków, które udzielały kredytów we frankach!

Trzeba poszukać innych metod pomocy niefrasobliwym kredytobiorcom, którzy zlekceważyli ryzyko kursowe, i takie propozycje większość banków przygotowała lub przygotowuje.

Warto pamiętać, że bankructwo jednego małego SKOK w Wołominie kosztowało nas – podatników – 2,5 mld zł. Upadek kilku banków, które udzielały kredytów we frankach, mogłoby doprowadzić do bankructwa całego kraju. Szkoda, że tych dwóch stron medalu nie widzą doświadczeni dziennikarze gospodarczy, a nawet przedstawiciele organów nadzoru nad rynkiem kapitałowym.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację