Jak zachowywać się będzie kurs naszej waluty w stosunku do innych walut – w tym franka szwajcarskiego – nie wiadomo i prognozować nie warto, bowiem wzajemne kursy walut obarczone są bardzo wysokim stopniem niepewności, szczególnie w długich okresach.
Wzrost wartości franka w stosunku do złotego o ok. 20 proc. spowodował nerwowe reakcje kredytobiorców, którzy zaciągnęli wieloletnie (na 20–30 lat) zobowiązania hipoteczne na zakup mieszkań i domów, korzystając z bardziej atrakcyjnych niż kredyty w złotych warunków oraz niższych rat kredytowych.
Portfel ok. 550 tys. umów kredytowych wart 13 stycznia 135–140 mld zł od 15 stycznia urósł do kwoty 160–170 mld zł.
W prawdziwą histerię – niestety – wpadły media i część klasy politycznej – wieszcząc bankructwo kredytobiorców i zagrożenie 2 mln obywateli, którzy tymi kredytami są obciążeni. Rezultatem tej niepotrzebnej histerii są mnożące się jak króliki z kapelusza pomysły, co należałoby zrobić dla „biednych" frankowiczów.
Histeria w mediach padła na żyzny grunt, mamy bowiem rok podwójnych wyborów, więc politycy nie mogą odpuścić okazji, aby pokazać, jak dbać o zadłużonych obywateli, przy okazji wskazując winnego, czyli banki.