Niedawne gwałtowne umocnienie się franka spowodowane decyzją banku centralnego Szwajcarii (SNB) przyczyniło się do pogorszenia sytuacji licznej grupy polskich gospodarstw domowych zadłużonych w tej walucie. W Polsce doprowadziło do festiwalu pomysłów ratowania frankowych kredytobiorców. Z odsieczą frankowiczom jak jeden mąż ruszyli politycy, zarówno z rządu, jak i partii opozycyjnych, a także instytucje nadzorujące polski sektor finansowy: Ministerstwo Finansów, NBP, Komisja Nadzoru Finansowego. Determinacja właściwych służb i regulatorów rynku w niesieniu racjonalnej i wyważonej pomocy frankowiczom jest jak najbardziej uzasadniona. Jednocześnie wszechobecne bicie na alarm, czyniące z drogiego franka temat ogólnonarodowej debaty, uważam za szkodliwe i niepotrzebne. Kreuje to bowiem obraz mającej miejsce na naszych oczach apokalipsy. Obiektywnie nic takiego się nie dzieje.
Przeciąganie liny w Radzie
Moja uwaga skupia się jednak na innym wątku, mniej wyeksponowanym w szumie medialnym. Jest nim potencjalny wpływ skoku kursu franka na zachowanie polskich władz monetarnych. Od kilku miesięcy (a więc sporo przed wybuchem frankowych turbulencji) w Radzie Polityki Pieniężnej (RPP) trwa gorąca dyskusja na temat tego, co dalej winno się dziać ze stopami procentowymi w naszym kraju. Dyskusja ta przypomina przeciąganie liny pomiędzy obozem zwolenników dalszych obniżek stóp, czyli gołębi, oraz przeciwnych temu jastrzębi.
Po decyzji SNB pojawiły się liczne głosy ekonomistów bankowych, ale też niektórych członków RPP, że drogi frank może stać się argumentem powstrzymującym NBP przed ewentualną obniżką stóp procentowych. Otóż wydaje mi, że argument ten jest chybiony.
Celem finalnym polityki pieniężnej w Polsce nie jest bowiem stabilizowanie kursu złotego wobec franka szwajcarskiego. Co więcej, celem NBP nie jest oddziaływanie na relacje kursowe wobec jakiejkolwiek waluty obcej. Podstawowym zadaniem polityki pieniężnej w Polsce jest zapewnienie stabilności cen, czyli niskiej inflacji.
Głosy mówiące, że RPP nie powinna obniżać stóp ze względu na wysoki kurs franka i trudną sytuację frankowiczów, są w tym kontekście nielogiczne. Formułowanie takich argumentów przez samych członków RPP jest dodatkowo nie na miejscu ze względów instytucjonalnych. Rada nie może podejmować decyzji o stopach procentowych, koncentrując się tylko na fragmencie gospodarki lub kierując się interesem określonej (i mimo wszystko wąskiej) grupy kredytobiorców, zaniedbując przy tym pozostałą, znacznie szerszą cześć ogólnego obrazu makroekonomicznego. Sprofilowanie polityki monetarnej pod kątem dbania o interes frankowiczów czyniłoby tę politykę nieoptymalną wobec całości gospodarki.