Kilka propozycji przychodzących do głowy to: szybko wybić sobie z głowy angielski i zacząć się intensywnie uczyć chińskiego, zastąpić w jadłospisie steki McDonald'sa kaczką po pekińsku, no i oczywiście przestać oglądać oskarowe gale, a do kina chodzić tylko na chińskie superprodukcje historyczne i filmy kung-fu.
Proponuję jednak zachować nieco umiaru w reakcjach. Dane statystyczne nie kłamią, ale trzeba je odpowiednio czytać i rozumieć. Przede wszystkim PKB można mierzyć na dwa sposoby – biorąc pod uwagę różnice w poziomie cen między krajami albo po prostu wyrażając PKB dwóch krajów w jednej walucie, z wykorzystaniem bieżących kursów walutowych. Ponieważ wiele cen jest w Chinach znacznie niższych niż w USA, pierwszy pomiar (a to właśnie ten, według którego Państwo Środka jest już największą gospodarką globu) daje wynik znacznie wyższy niż drugi. Według bieżących kursów walut PKB Chin nadal jest o ponad 40 proc. niższy niż w USA. A to pokazuje dzisiejszą skalę rynku.