Debata "Rzeczpospolitej": Jak dziś doganiać bogatych

Ostatnich 25 lat to wielki sukces naszej gospodarki, jednak dotychczasowe motory wzrostu przestają działać.

Publikacja: 28.04.2015 21:00

Jak powinien wyglądać nowy impuls rozwoju naszego kraju – zastanawiali się uczestnicy dyskusji w Tar

Jak powinien wyglądać nowy impuls rozwoju naszego kraju – zastanawiali się uczestnicy dyskusji w Tarnowie Podgórnym

Foto: Fotorzepa/Bartosz Jankowski

Takie opinie przeważały podczas debaty „Rzeczpospolitej", która odbyła się w wielkopolskim Tarnowie Podgórnym. Dyskusja o szansach i zagrożeniach polskiego rozwoju gospodarczego była częścią konferencji „Odkodowany biznes, odkodowany samorząd".

Eksperci się zastanawiali, w jakim miejscu jest polska gospodarka. – Nadrobiliśmy większość tego, czego przez poprzednie pół wieku nie udało nam się zrobić – mówił prof. Marek Góra z warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej. – To jednak nie jest dane raz na zawsze. Potrzeba jest nowego napędu dla polskiej gospodarki w mniejszym stopniu nastawionego na wykorzystanie prostych rezerw jak koszty pracy.

Ćwierć wieku wzrostu

– 25 lat temu dochód na mieszkańca w Polsce z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej stanowił 29 proc. dochodu na mieszkańca w Niemczech – stwierdził dr Andrzej Rzońca z Rady Polityki Pieniężnej. – Dziś to 55 proc. Jeszcze 25 takich lat, jakie mieliśmy, i Polska stałaby się równie zamożna jak Niemcy. Tyle tylko, że takie tempo rozwoju trudno nam będzie utrzymać. Przez 25 lat rozwijaliśmy się w tempie prawie 4,5 proc. rocznie, dzisiaj najbardziej optymistyczne prognozy wskazują, że tempo wzrostu spadnie na trwałe poniżej 3 proc. – mówił Rzońca.

Z diagnozą osiągnięć ostatnich lat zgodził się prof. Tadeusz Kowalski z poznańskiego Uniwersytetu Ekonomicznego.

– Do 1989 roku rozwijaliśmy się na zupełnie innych zasadach, wejście do globalnej gospodarki wiązało się z olbrzymim wstrząsem zarówno popytowym, jak i podażowym dla naszej gospodarki – stwierdził prof. Kowalski.

– Najważniejszym osiągnięciem jest nasza zdolność do konkurowania na rynkach międzynarodowych, która się na przykład przekłada w wysokim udziale eksportu w PKB brutto. Trzeba pamiętać, że to się dokonało bez jakiegoś większego wsparcia ze strony państwa. Ale równocześnie naszym największym problemem jest niska zdolność do tworzenia miejsc pracy. Stopa zatrudnienia w Polsce oscyluje w granicach 56 proc., kiedy w nowoczesnych gospodarkach pracuje ok. 70 proc. ludzi zdolnych do pracy – zauważył Kowalski.

Jego zdaniem stosunkowo wolne tempo zmniejszania luki cywilizacyjnej między Polską i najbogatszymi krajami świata jest związane właśnie z niską stopą zatrudnienia. – W pewnym sensie nie potrafimy stworzyć miejsc pracy – mówił prof. Kowalski.

Paradoks jednak polega na tym, że jednocześnie w Polsce będzie szybko ubywało rąk do pracy. I w tym Andrzej Rzońca upatrywał jednego z podstawowych czynników hamujących rozwój. – Gdybyśmy nie rozpoczęli podnoszenia wieku emerytalnego, populacja osób w wieku produkcyjnym skurczyłaby się o 5 mln osób – mówił. Wskazał też na inne czynniki hamowania tempa rozwoju: – Dotychczas rozwijaliśmy się dzięki podnoszeniu produktywności, ale to był wzrost produktywności bez inwestycji. Tymczasem wzrost produktywności w istotnym stopniu wymaga wzrostu inwestycji. Dalej – inwestycje w naszym kraju są bardzo niskie. Co gorsza, nasze oszczędności nie wystarczają do tego, by te skromne inwestycje pokryć, musimy je importować zza granicy.

Walka o innowacyjność

Z niskimi kosztami pracy jako elementem stymulującym rozwój nie zgadzał się prof. Piotr Płoszajski z SGH.

Jego zdaniem w naszej części Europy można byłoby wskazać kraje, które mają jeszcze niższe koszty pracy. Co zatem decyduje o sukcesie? – Produktywność – odpowiadał Płoszajski. – Z tego, że robotnik jest tani, nic nie wynika. Stocznie upadły nie dlatego, że zbyt wysokie były koszty pracy, tylko dlatego że pracowało w nich cztery razy więcej ludzi niż w Korei.

Według Płoszajskiego najważniejsze są kwestie produktywności i innowacyjności. Gospodarki potrzebują przewag konkurencyjnych, które są trudno kopiowalne. – Przewaga kosztowa jest łatwo kopiowalna – mówił Płoszajski.

Jak zatem zadbać o innowacyjność, także na samorządowym poziomie?

– Innowacyjność polega na tym, że coś się robi lepiej, inaczej niż ktoś inny – przypomniał Płoszajski. – Problem polega na tym, żeby wymyślać nowe rzeczy. Robienie tego samego co wczoraj, ale lepiej, jest prostą drogą do upadku. Twierdzę, że firmy ponoszą klęskę nie dlatego, że robią coś źle tylko dlatego, że robią wszystko dobrze. Robią lepiej, taniej i szybciej coś czego nie powinny już robić w ogóle. Dla mnie główne pytanie w innowacyjności brzmi: czy powinienem inaczej niż dotychczas zarabiać pieniądze? Jedynym sposobem na bycie innowacyjnym dzisiaj jest rozglądanie się daleko od siebie, po świecie. Z innowacjami jest tak, że wszystkie pomysły na początku wyglądają źle. Problem polega na przekuciu tego pomysłu w pomysł świetny.

Problem zaufania

Profesor Marek Góra zauważył, że jednym z elementów wstrzymujących rozwój innowacyjności jest niski poziom kapitału społecznego w Polsce. Polacy po prostu sobie nie ufają. – Poziom zaufania w Polsce jest niski – mówił. – A lepiej, gdy się zaufa i nawet sparzy, ale potem jest łatwiej. To per saldo się opłaca. A bez umiejętności współpracy nie poradzimy sobie także z innowacyjnością – stwierdził. Według prof. Góry na szczęście wskaźniki zaufania zaczynają rosnąć, przynajmniej na tym lokalnym, samorządowym poziomie.

Niestety, niewiele dzieje się z kolejnym czynnikiem wstrzymującym wzrost przedsiębiorczości w Polsce – systemem podatkowym. – Jest on bardzo skomplikowany – mówiła Dorota Wolna, menedżer z poznańskiego oddziału firmy doradczej PwC. – W dodatku przepisy są niejednoznaczne. Mamy co prawda pewne instrumenty, które powinny sytuację ułatwiać – na przykład indywidualne interpretacje podatkowe. Ale po pierwsze trzeba na nie czekać, a po drugie – potrafią być kompletnie różne dla różnych przedsiębiorców. A w polskich przedsiębiorstwach nadal zbyt dużo godzin poświęca się na sprostanie bieżącym wymogom podatkowym. Pewne zmiany, które wprowadzane są teraz, np. elektroniczne rozliczanie na pewno skrócą ten czas, ale to ciągle jest wyzwanie – mówiła Dorota Wolna.

Zdaniem prof. Tadeusza Kowalskiego prawo podatkowe w dużej części postawało jako prawo reaktywne. Czas, który poświęca się w firmach na obsługę systemu podatkowego, zubaża ich szanse rozwojowe.

Pułapka średniego rozwoju

Czy zatem Polska może – jak twierdzi część ekonomistów – wpaść w dryf rozwojowy, tzw. pułapkę średniego rozwoju? – Ten termin jest mylący – protestował Andrzej Rzońca. – Wskazuje na istnienie jakiś rzekomo naturalnych sił, które zatrzymują rozwój i nic z tym nie można zrobić. Pułapka może znajdować się na każdym poziomie dochodu, a to, na jakim poziomie dane państwo się zatrzyma, zależy od prowadzonej przez nie polityki. My dotychczas szybko rozwijaliśmy się ze względu na presję ze strony zagranicy. Powinniśmy ją uzupełnić zwiększeniem konkurencji w naszym kraju, a z tym nadal jest problem.

Według Rzońcy nieprzyjazny system podatkowy i niska sprawność wymiaru sprawiedliwości skutkują tym, że w naszym kraju przewagę mają małe i średnie przedsiębiorstwa. Niewielka skala działania po prostu się opłaca, a jednocześnie to małe firmy odstają najbardziej pod względem produktywności od swoich odpowiedników na Zachodzie. – W Polsce lepiej jest zostać małym, nierzucającym się w oczy i niekiedy zatrudniać ludzi na pograniczu szarej strefy, niż rosnąć. Musimy zwiększyć zakres konkurencji w naszym kraju – mówił członek RPP.

Prof. Tadeusz Kowalski obecny model polskiej gospodarki wprost nazwał dualnym. – Nowoczesne konkurencyjne firmy, to jest jeden świat – mówił. – I jest również druga część zasiedlona przedsiębiorstwami, które mają spokojny byt jako poddostawcy i nie muszą więcej robić. Między innymi dlatego, że mało kreatywne jest otoczenie biznesu. Jeśli miałbym marzyć, to marzyłbym na przykład o tym, żeby w systemie przetargów publicznych państwo stwarzało warunki dla innowacyjności, kreatywności i dla większego ryzyka. W sytuacji kiedy są promowane kryteria najniższej ceny, państwo morduje warunki, w których mogłoby współtworzyć promowanie innowacyjności.

Polska zdaniem panelistów powinna zmienić swoje priorytety gospodarcze. Zdaniem prof. Góry nie sprawdza się już model, w którym dążymy do nadganiania świata. Dzisiaj wraz z innymi państwami powinniśmy współuczestniczyć w rozwiązywaniu problemów globalnej gospodarki. – Nie pójdziemy dalej jako Polska, jeżeli nie będziemy rozwiązywać problemów szerszych. Trzeba szukać nowych rozwiązań, a nie stosować stare – mówił prof. Góra.

Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Z pustego i generał nie naleje
Opinie Ekonomiczne
Polscy emeryci wracają do pracy
Opinie Ekonomiczne
Żeby się chciało pracować, tak jak się nie chce
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne