Rz: W ubiegłym roku Węgry były drugą, za Irlandią, najszybciej rosnącą gospodarką UE. Prognozy KE zakładają, że ten rok będzie niewiele gorszy. Czy ten dynamiczny rozwój węgierskiej gospodarki ma jakiś związek z reformami rządu Orbána, które – w oczach większości komentatorów – miały być prostą drogą do gospodarczej katastrofy?
Gospodarki Europy Środkowo-Wschodniej, jeśli chodzi o motory wzrostu, są dość podobne. Teraz sprzyja im silna integracja z globalnymi łańcuchami dostaw, zwłaszcza powiązania gospodarcze z zachodnią Europą, gdzie koniunktura się poprawia. Jednocześnie spadek cen ropy naftowej wspiera wydatki konsumpcyjne. Jeśli zaś chodzi o konkretne reformy obecnego rządu Węgier, to gospodarce mogło pomóc przewalutowanie kredytów frankowych. Na dłuższą metę jednak stabilny rozwój wymaga wzrostu inwestycji prywatnych, a to z kolei zależy od klimatu inwestycyjnego. Niektóre reformy rządu wzbudzają obawy właśnie dlatego, że mogą mieć niekorzystny wpływ na klimat inwestycyjny w dłuższym okresie.