Moja odpowiedź Markowi Belce

Pan profesor Marek Belka, prezes NBP, jest jednym z najlepiej wykształconych polskich ekonomistów. Ma ogromną wiedzę akademicką, ale także – po latach znakomicie pełnionej służby publicznej – praktyczną.

Publikacja: 20.07.2015 22:00

Michał Zieliński

Michał Zieliński

Foto: Rzeczpospolita

Dlatego zawsze uważałem, że to prawdziwy zaszczyt nie zgadzać się z profesorem, a parę razy mi się to zdarzyło. Dzisiaj jednak jestem w sytuacji, w której brak zgody jest moim obowiązkiem.

Chodzi rzecz jasna o weekendowy wywiad dla „Gazety Wyborczej". Z góry odrzucam głosy, że wypowiedź prezesa NBP została przekręcona lub co najmniej jest nadinterpretowana. Marek Belka nie jest dzieckiem, ale wytrawnym politykiem, i wie, co z jego wypowiedzią uczynią media oraz komentatorzy. Dlatego nie przypuszczam, aby nie zdawał sobie sprawy, że z jego wywiadu przedrze się coś więcej niż to, co „GW" zamieściła w tytule i leadzie: „Skończmy z kapitalizmem wyczynowym. Podnieść płace. Opodatkować bogatych i przepływ kapitału".

Prawda, że ładne? Brzmi jak program opozycyjnej partii pragnącej przejąć władzę (niegrzecznie byłoby suponować, że o taką koneksję polityczną chodzi). I to niemal każdej partii – no może z wyjątkiem Nowoczesnej.pl – bo pod takim programem podpisałby się i PiS, i SLD, i jeszcze nieopozycyjny PSL. Co więcej, idę o zakład, że w miarę spadania słupków coraz więcej elementów tego wywiadu przenikać będzie do programu PO i płomiennych wypowiedzi pani premier Ewy Kopacz. Nie zmienia to jednak oczywistej oczywistości, że są to wierutne bzdury.

Zacznijmy od tytułu: „Kapitalizm wyczynowy". Brzmi to dumnie, bo oznacza, że u nas promowani są kapitaliści wyczynowcy osiągający trzycyfrowe stopy zwrotu dzięki doskonałej lokalizacji inwestycji i wspaniałej organizacji pracy. To oczywiście nieprawda. Polski kapitalizm jest przaśny i średniacki, ale wykreował trzy miliony przedsiębiorców (z których wielu nie zarabia nawet średniej krajowej) i nie uległ zbytnio pułapce kolesiostwa nomenklaturowego (proszę porównać z Ukrainą czy choćby Grecją), co świadczy o nim nie najgorzej.

Co do podatków, postulat opodatkowania najbogatszych jest według Anglików równoważny z pochwałą macierzyństwa: nie będzie odważnego, który byłby przeciw. Mnie samego krew zalewa, kiedy czytam w „Dużym Formacie", jak pan Cezary Stypułkowski mówi, że zarabia trzy miliony i jest to zdecydowanie za dużo, bo nie wie, co z takimi pieniędzmi robić. Ale z owej wypowiedzi nic nie wynika poza tym, że prezes banku dołączył do grona osób nazywanych przez Rosjan „bicz" (bywszyj inteligentnyj czeławiek) oraz że „Gazeta Wyborcza" wciąż marzy o tym, aby prowadzić lud na barykady. Marek Belka, który nie utracił zdolności dzielenia liczb pierwszych, dobrze wie, że takich ludzi jest w Polsce niewielu i opodatkowanie ich dochodów nawet stopą 99 proc. nie dostarczy środków mogących zmienić sytuację lecznictwa, szkolnictwa itp.

A co do opodatkowania przepływów kapitałowych, to jestem za. Pod warunkiem, że zrobią to równocześnie co najmniej kraje UE i USA. Kraj, który dokonałby tego solo, byłby finansowym samobójcą. A na dodatek musiałby, zgodnie z regułą zakazu podwójnego opodatkowania, zrezygnować z podatku Belki.

I wreszcie podniesienie płac. Marek Belka doskonale wie, że państwo w gospodarce rynkowej nie ma instrumentu sterującego płacami. A gdyby miało? Nasz PKB, czyli w przybliżeniu wydajność pracy, wynosi 60 proc. średniej unijnej, a płace – 50 proc. Różnica, 10 pkt proc., to nasza renta konkurencyjności. Stopniowo z roku na rok się zmniejsza i za ileś lat zaniknie. Chętnie głosowałbym na polityka, który powie, że tak być powinno i że najlepiej będzie, jeśli różnica zostanie zniwelowana jak najpóźniej. Bo nie ma drogi ma skróty. Górale mawiają, że „kto drogi prostuje, w domu nie nocuje".

Dlatego zawsze uważałem, że to prawdziwy zaszczyt nie zgadzać się z profesorem, a parę razy mi się to zdarzyło. Dzisiaj jednak jestem w sytuacji, w której brak zgody jest moim obowiązkiem.

Chodzi rzecz jasna o weekendowy wywiad dla „Gazety Wyborczej". Z góry odrzucam głosy, że wypowiedź prezesa NBP została przekręcona lub co najmniej jest nadinterpretowana. Marek Belka nie jest dzieckiem, ale wytrawnym politykiem, i wie, co z jego wypowiedzią uczynią media oraz komentatorzy. Dlatego nie przypuszczam, aby nie zdawał sobie sprawy, że z jego wywiadu przedrze się coś więcej niż to, co „GW" zamieściła w tytule i leadzie: „Skończmy z kapitalizmem wyczynowym. Podnieść płace. Opodatkować bogatych i przepływ kapitału".

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację