Dotychczas ziemia na Ukrainie była dzierżawiona. Rozumiem, że to nie przekonywało inwestorów do zaangażowania się w tym kraju. Jak to funkcjonowało nad Dnieprem?
Wielcy właściciele ziemi na Ukrainie, posiadający w dzierżawie tysiące hektarów, nie byli zainteresowani urynkowieniem obrotu ziemią. Głównie dlatego, że to rynek określa rzeczywistą wartość ziemi i co za tym idzie realność konkretnych projektów. W sytuacji, kiedy rynku nie ma, można np. wyceniać wartość dzierżawy, jak tylko określają to potrzeby biznesplanu. Brak posiadania własnej ziemi pod inwestycję oznaczał niepewność dla inwestorów i tymczasowość. Zwłaszcza jeśli się weźmie pod uwagę poprzednie praktyki rządów na Ukrainie, gdy przedsiębiorcom odbierano prawa nabyte czy administracyjnie ograniczano ich działalność. Dzisiaj mamy do czynienia z normalizacją warunków prowadzenia działalności. I to jest bardzo dobry sygnał z Kijowa.
Czy ten sygnał jest skierowany do polskich przedsiębiorstw rolnych czy też do przedstawicieli innych sektorów gospodarki?
To sygnał dla wszystkich! Namawiamy firmy działające w sektorze rolno-spożywczym do myślenia o działaniu na rynku ukraińskim. Niezaprzeczalne jest to, że Ukraina ma doskonałe warunki: ma słynne czarnoziemy i klimat sprzyjający uprawom. Ukraina jest stowarzyszona z Unią Europejską i coraz mniejsze są formalne bariery stojące przed ukraińskim rolnictwem. Perspektywy są takie, że będzie ono coraz bardziej konkurencyjne na rynku europejskim. Warto w tym sukcesie Ukrainy uczestniczyć poprzez inwestowanie z naszej strony i wspólne działania z przedsiębiorcami nad Dnieprem. I nie chodzi tu tylko o rolnictwo. Im dzisiaj jeszcze brakuje doświadczenia w poruszaniu się na rynku unijnym, doświadczenia w marketingu i dopasowaniu się do europejskich standardów. My to doświadczenie zdobyliśmy – warto się nim podzielić na racjonalnych biznesowych zasadach.
Moratorium na sprzedaż ziemi nie było jedynym problemem Ukrainy. Czy gigantyczna korupcja nie odstrasza już inwestorów?
W ocenie Ukrainy trochę żyjemy przeszłością. Jeżeli chodzi o polskich inwestorów, byliśmy pierwszymi, którzy po kolejnych ukraińskich zrywach tam się pojawiali, działali i inwestowali. Pierwsi zderzaliśmy się też ze ścianą korupcji i pierwsi przeżywaliśmy rozczarowanie, że pomimo zapowiedzi kolejnych ekip nic tam się nie zmieniło. To jednak zdecydowanie się zmienia. Proces przyspieszył od podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE. Ukraina konsekwentnie tworzy struktury antykorupcyjne, dereguluje obrót gospodarczy, wprowadza znane nam z Unii standardy. Niebawem ma zacząć działać niezależny sąd antykorupcyjny. Cały ten proces jest na bieżąco monitorowany przez instytucje zachodnie. Dzisiejsza młoda ekipa rządząca z doświadczeniem prawniczym i ekonomicznym to bardzo dobry sygnał. Jeszcze w rządzie poprzedniej kadencji stworzono system zamówień publicznych Prozorro, uważany w świecie za jedno z najlepszych rozwiązań. Stał się nawet wizytówką Ukrainy, a w 2017 r. Kijów dostał za to nawet światową nagrodę. Jego twórca – wtedy wiceminister gospodarki – teraz został szefem służby celnej Ukrainy.