Nie powinniśmy bezkrytycznie przyjmować wszystkie niemieckie rozwiązania i pomysły na funkcjonowanie gospodarki.
Zarówno w Niemczech, jak i Polsce (art. 20 Konstytucji RP) obowiązuje system społecznej gospodarki rynkowej. Jej model wywodzi się z ordoliberalnej myśli ekonomicznej, której centralnym punktem jest wolność jednostki wraz z jej gospodarczą aktywnością na rynku. Mechanizm rynkowy działa jednak w ramach prawnych i regulacyjnych stanowionych przez państwo. Wraz ze swymi instytucjami zapewnia ono porządek w funkcjonowaniu rynku, chroniąc jego konkurencyjność i ograniczając deformujące konkurencję działanie koncernów.
Ukształtowanie ładu gospodarczego w wyniku samodzielnego gospodarowania i inicjatyw jednostek ludzkich wymaga stosowania takiej polityki gospodarczej, która zmierza do zapewnienia wzrostu, stabilności cen, możliwie pełnego zatrudnienia przy ochronie praw pracowników na rynku pracy, by przynosić ludziom „korzyści i dobrodziejstwa". Takie cele polityki wykluczają stosowanie instrumentów destabilizujących mechanizm rynkowy we wszystkich obszarach. Ład gospodarczy wyklucza też uprzywilejowanie grup interesów i bezpośrednie ingerencje punktowo rozbijające rynkową konkurencję. Rozdawnictwo nie buduje gospodarki, zakłóca jej porządek i powoduje marnotrawienie społecznych zasobów.
Błędy też były
Błędy polityki gospodarczej wynikające z braku poszanowania ładu gospodarczego, podporządkowanie się poprawności politycznej bądź kierowanie się falami populistycznych ideologii widać także w ekonomii Niemiec. Ponieważ dotyczy to największej europejskiej gospodarki, często drgania przenoszone są zwielokrotnionym echem do innych krajów współpracujących z Niemcami, a nawet – w wyniku naśladownictwa silniejszego – powodują one znaczące zmiany w całej Europie. Nie tylko dobre przykłady są zaraźliwe.
Pierwszym obszarem, którym chcielibyśmy się zająć, jest polityka energetyczna, czyli dziedzina, w której Polska ma swoje żywotne interesy. Po katastrofie w Fukushimie Niemcy zdecydowały się radykalnie zmienić politykę energetyczną, decydując się na całkowite wyłączenie do 2022 r. wszystkich reaktorów. Postawienie na odnawialne źródła energii wydawało się przemyślanym ruchem. Założono, że najtrudniejszym okresem będzie pierwsze 15 lat od zakończenia procesu inwestycyjnego. Projekty OZE muszą być w tym czasie dotowane, gdyż przy sporo wyższych kosztach inwestycyjnych (które będą sukcesywnie spadać) w porównaniu z energią opartą na źródłach konwencjonalnych nie będą w stanie obsłużyć zaciągniętego na ich realizację długu i zapewnić inwestorom zwrotu z inwestycji.