Innowacyjność – wszystko w rękach państwa

Skrajnie liberalne teorie, zgodnie z którymi im mniej państwa w gospodarce, tym dla gospodarki lepiej, w polskich warunkach są i będą na pewno przez długi czas utopią.

Publikacja: 16.12.2015 10:26

Innowacyjność – wszystko w rękach państwa

Foto: materiały prasowe

Powinniśmy dyskutować nie o tym, czy państwo powinno wspierać rynek i przedsiębiorców, ale jak ich wspierać. Pamiętając przy tym, że nie ma przysłowiowych darmowych obiadów . Jeśli oczekuje się od państwa wsparcia, to również państwo ma prawo realizować określoną wizję polityki rozwoju i realizować ją we współpracy z przedsiębiorcami, którzy korzystają z publicznego wsparcia.

Słowem-kluczem, coraz częściej obecnym w wystąpieniach polityków, jest innowacyjność. Odmieniana we wszystkich przypadkach, ta innowacyjność ma zapewnić polskiej gospodarce stabilny rozwój w kolejnych dekadach, uczynić z niej jednego z europejskich „tygrysów", pomóc w ściągnięciu młodych Polaków z emigracji. Mam wrażenie, że hasło innowacyjności zastąpiło lansowane przez lata, a dzisiaj nieco ośmieszone hasło postępu.

Problem w tym, że aby móc tę innowacyjność realizować, konieczne jest stworzenie odpowiednich warunków. A to wymaga nie tylko wielkiego nakładu pracy, lecz również potężnych pieniędzy. Nie oszukujmy się – w polskich realiach jedynym podmiotem, który może temu zadaniu podołać, jest państwo. I to nie dlatego, że polski biznes nie ma wystarczającego potencjału, by wspierać innowacyjne przedsięwzięcia, lecz dlatego, że nie ma woli, by budować chociażby takie więzi między światem nauki i biznesu, jakie z powodzeniem funkcjonują w wielu krajach.

Najprostszym i jednocześnie jednym z bardziej efektywnych modeli współpracy na rzecz innowacyjności są platformy tworzone przez wielkie firmy i uczelnie. Zasady są jasne: zyskiem uczelni są środki na projekty badawcze, a zyskiem prywatnych sponsorów – opracowywane w ramach takiej współpracy projekty. W Polsce tego typu porozumienia istnieją w szczątkowej formie. O wiele częściej można usłyszeć narzekania na brak tego typu współpracy.

Motorem dla innowacyjności – i to w sferze rzeczywistej, nie propagandowej – w minionych dwóch dekadach okazały się projekty realizowane ze środków publicznych, w tym naturalnie unijnych. Z tej perspektywy można powiedzieć, że sprawdziła się koncepcja specjalnych stref ekonomicznych. Dobrym przykładem będą dwie SSE zarządzane przez Agencję Rozwoju Przemysłu SA – strefa Euro-Park Mielec i Euro-Park Wisłosan (z siedzibą w Tarnobrzegu). W ośrodkach, które miały wszelkie szanse podzielić upadek innych przemysłowych ośrodków ery Polski Ludowej, stworzono swoiste inkubatory innowacyjności. Mielec słynie z założonych jeszcze przed wojną zakładów lotniczych, ale warto wspomnieć również o ciekawych programach edukacyjnych i rozwojowych, realizowanych we współpracy ARP, samorządów i krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej. Z kolei strefa tarnobrzeska może się pochwalić – jako jedyna w Polsce – dwoma klastrami edukacji zawodowej, działającymi w Tarnobrzegu i w Radomiu. Działa tam również Inkubator Technologiczny w Stalowej Woli. Realizowana przez ARP, a przyjęta rok temu strategia, przynosi widoczne efekty. Także w postaci działalności spółki ARP Venture, wspierającej firmy, których pomysły są nie tylko innowacyjne, lecz jednocześnie perspektywicznie rynkowo.

Jednym z istotnych zadań dla nowego rządu będzie rozwinięcie formuły, zgodnie z którą państwo – m.in. przez tworzone spółki – tworzy dobre warunki do realizacji innowacyjnych przedsięwzięć. I trzeba pamiętać, że forma zwykłego dofinansowania, choć najłatwiejsza, nie zawsze jest najlepsza. Należy korzystać np. z możliwości obejmowania udziałów w perspektywicznych podmiotach, współtworzenia klastrów, inkubatorów technologicznych. Państwo jako motor rozwoju nie może ograniczać swojej roli do rozdawcy pieniędzy. Właśnie poprzez swoje agendy i spółki powinno aktywnie angażować się w nadaniu hasłu o polskiej innowacyjności realnych kształtów.

- Autor jest ekspertem Instytutu Staszica, specjalistą w zakresie obronności, energetyki i innowacyjności. W latach 2005-15 był posłem na Sejm.

Powinniśmy dyskutować nie o tym, czy państwo powinno wspierać rynek i przedsiębiorców, ale jak ich wspierać. Pamiętając przy tym, że nie ma przysłowiowych darmowych obiadów . Jeśli oczekuje się od państwa wsparcia, to również państwo ma prawo realizować określoną wizję polityki rozwoju i realizować ją we współpracy z przedsiębiorcami, którzy korzystają z publicznego wsparcia.

Słowem-kluczem, coraz częściej obecnym w wystąpieniach polityków, jest innowacyjność. Odmieniana we wszystkich przypadkach, ta innowacyjność ma zapewnić polskiej gospodarce stabilny rozwój w kolejnych dekadach, uczynić z niej jednego z europejskich „tygrysów", pomóc w ściągnięciu młodych Polaków z emigracji. Mam wrażenie, że hasło innowacyjności zastąpiło lansowane przez lata, a dzisiaj nieco ośmieszone hasło postępu.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację