Był on twórcą teorii okrężnej przyczynowości, którą wykorzystywał do badania źródeł nędzy, a która z równym powodzeniem może być wykorzystana w każdej innej analizie ekonomicznej. Zgodnie z jej podstawowym założeniem łańcuch przyczynowo-skutkowy różnych wydarzeń jest spięty w koło, co upodabnia go do cybernetycznych lub biologicznych modeli sprzężeń zwrotnych, które powodują, że jakaś sytuacja lub zdarzenie mogą być zarazem przyczyną samych siebie. Taki układ okrężny nie może być istotnie zmieniony za pomocą punktowych reform jednoczynnikowych, których wprowadzenie może doprowadzić do kumulacji innych elementów negatywnych wpływających zwrotnie na siebie. Szansę na sukces w okrężnym układzie zamkniętym ma tylko wieloczynnikowa strategia reform, polegająca na jednoczesnym lub przynajmniej odpowiednio skoordynowanym oddziaływaniu na wszystkie elementy zamknięte w kole przyczyn.
Taki charakter koła przyczyn ma system podatkowy. Oczywiście w Polsce nie ma żadnego systemu podatkowego w znaczeniu naukowym – czyli pewnej spójnej i logicznej całości. Jest raczej chaos podatkowy. I pewnie dlatego próby jego reformy też są tak chaotyczne.
Jednego dnia słyszymy, że planowana jest likwidacja jednej ze stawek VAT. Dlaczego jednak tylko jednej, a nie dwóch – nie wiadomo. Zresztą nieważne, bo dzień później pada dementi, choć ujednolicenie stawek VAT byłoby dobrym pomysłem.
Za chwilę dowiadujemy się o zamiarze wprowadzenia podatku przychodowego w wysokości 1 proc. zamiast CIT 19 proc. Jednak tylko dla stoczni. Jak coś jest dobre dla produkcji statków, to dlaczego miałoby nie być dobre dla produkcji kiełbasy? Nie wiadomo.
Kilka dni później pada nowy pomysł – podniesienia limitu przychodu, od którego powstaje obowiązek płacenia VAT, i wprowadzenie ryczałtu w jego rozliczaniu dla mniejszych podatników. Pomysł nie jest zresztą nowy – podobnie jak pomysł ujednolicenia stawek VAT i wprowadzenia podatku od przychodu. Powstały one wiele lat temu w Centrum Adama Smitha.