Chłostani byliśmy przez całe lata ocenami globalnych koncernów i różnych organizacji, wytykających nam piractwo w sieci. Przez długi czas był to główny argument, by ograniczać nam dostęp do zachodnich serwisów z muzyką oraz filmami.
A tu proszę – co piąty polski internauta zapłacił w minionym roku za dostęp do najnowszych informacji. Czyli nie piracimy, ale uczciwie kupujemy! Co prawda w dużej mierze jest to konieczność – darmowy dostęp do newsów jest u nas coraz mocniej ograniczony. Warto jednak podkreślić, że ta bariera płatności nie zniechęca nas do szukania wiadomości. Trudno o słodszy miód na serca wydawców i dziennikarzy. Co więcej, ta statystyka oznacza, że jesteśmy ciekawi świata i doceniamy wartość informacji, która we współczesnym świecie stała się cenną walutą.
Na swojej gotowości do płacenia za treści skorzystać mogą też sami internauci. Rosnący udział płatności za informacje w budżetach wydawców i nadawców może zmniejszyć ich uzależnienie od reklamodawców (również tych pod kontrolą państwa). Daje to szansę na wzrost niezależności mediów i na produkcję lepszej jakości, pogłębionych informacji, a co za tym idzie, na wzmocnienie demokracji. Skorzystamy więc wszyscy.
Co prawda, do tego etapu jest jeszcze daleka droga. Na razie wydajemy na informacje znacznie mniej niż internauci z Zachodu, którzy chętniej płacą też abonament za dostęp do treści. Tyle że oni mają też kilkukrotnie wyższe zarobki. Zanim ich dogonimy w płacach i wydatkach, warto chwalić się wynikiem tego badania w świecie.