Chodzi o obowiązek nakładania na e-booki czy e-gazety podstawowej, czyli najwyższej, stawki VAT, podczas gdy zwykłe książki i gazety mogły korzystać ze stawki preferencyjnej.
O zmianę tych niezrozumiałych przepisów polscy politycy walczyli od lat. Bo stawka 23-proc. VAT na e-booki powodowała, że ceny e-publikacji były mniej więcej na tym samym poziomie, czy nawet wyższym, co ich papierowych odpowiedników, choć ich produkcja, bez kosztów druku czy kosztów tradycyjnej dystrybucji, jest znacznie tańsza. A skoro e-book jest równie drogi jak książka, to jak mógłby pomagać w walce z jednym z największych wyzwań kulturowych naszego wieku: spadającym czytelnictwem?