Nie ma nikogo w Polsce, w tym polityka czy partii politycznej, kto kontestowałby zasadność budowy bezpieczeństwa energetycznego kraju. Trudno byłoby mówić o budowie bezpieczeństwa Polski w ogóle, zaniedbując budowę bezpieczeństwa energetycznego.
Mityczne bezpieczeństwo
Nie jesteśmy krajem samowystarczalnym w zakresie zaopatrzenia w surowce energetyczne. Stąd potrzeba przetransportowania na terytorium Polski niezbędnej ilości surowców energetycznych, również gazu i ropy.
Z podobnego założenia wychodzi obóz sprawujący obecnie władzę w Polsce. To prawie mityczne bezpieczeństwo energetyczne Polski jest odmieniane przez wszystkie przypadki. Pojawia się jednak pytanie, czy wszechobecna narracja o potrzebie budowy, o budowie bezpieczeństwa energetycznego nie pozostaje jednak nieco odległa od czynów?
31 maja 2016 r. pełnomocnik rządu Piotr Naimski zakomunikował Polsce i światu, że nie przedłuży wygasającej w 2022 r. umowy na dostawę gazu z Rosji z Gazpromem. Pojawiają się dalsze informacje o ograniczaniu dostaw gazu ze Wschodu. Przyjrzyjmy się jednak faktom.
3 czerwca 2016 r. rada nadzorcza EuropolGazu – w przeważającej ilości z udziałem przedstawicieli PGNiG i członków zarządu PGNiG – podejmuje uchwalę opiniującą projekt podziału zysku za 2015 r. w sposób uwzględniający oczekiwania Gazpromu, 48-procentowego udziałowca tej spółki, który chce wypłaty zysku dla akcjonariuszy. Dodajmy, że Gazprom poszukuje właśnie pieniędzy na sfinansowanie budowy podbałtyckiego gazociągu Nord Stream 2. Walne zgromadzenie EuropolGazu jednak 26 czerwca 2016 r. przeznaczyło (poza pewnymi kwotami na wypłatę nagród) wypracowany w 2015 r. zysk na kapitał zapasowy spółki. I dobrze.