Napytanie, czy ludzie powinni zgadzać się na pobieranie narządów po swojej śmierci, aż 87 procent respondentów odpowiada, że tak.
To przekonanie jest najmocniejsze wśród osób wykształconych, dobrze zarabiających: "zdecydowane poparcie" dla transplantacji deklaruje 70 proc. osób z wyższym wykształceniem, 81 proc. właścicieli firm, 68 proc. studentów. Podobnie kształtują się odpowiedzi na pytanie, czy sam odpowiadający chciałby, by jego organy zostały po śmierci pobrane do przeszczepu. Także tutaj pozytywną odpowiedź daje ponad 85 proc. respondentów.
Z tym zdecydowanym poparciem nie korespondują ostatnieproblemy transplantologii: od czasu głośnego zatrzymania kardiochirurga Mirosława G. z warszawskiego szpitala MSWiA zdecydowanie spadła liczba dawców, coraz mniej jest operacji transplantologicznych. Zdarzają się sytuacje, które jeszcze do niedawna były nie do pomyślenia: rodziny odmawiają zgody na pobranie organów od zmarłych bliskich. Lekarze nie chcą uczestniczyć w określaniu śmierci mózgu, a bez tego nie można pobrać organów od zmarłego. Kryzys dotyka też kardiochirurgii: w krakowskim Instytucie Kardiologii pacjenci nie zgłaszają się na planowe operacje - mimo że w kolejce trzeba czekać kilka miesięcy.
Z naszego sondażu wynika, że zdecydowana większość odpowiadających, aż 70 proc., jest przekonana, że zgodę na przeszczep powinna wyrażać rodzina zmarłego.
Tymczasem, zgodnie z przepisami, w Polsce obowiązuje zasada, że każdy z nas za życia sam decyduje, czy chce, żeby jego organy można było pobrać do przeszczepu. Jeśli jesteśmy przeciwni, możemy zgłosić to do Poltransplantu - urzędu podlegającego Ministerstwu Zdrowia. Wola zmarłego musi być przez lekarzy respektowana - jeśli sprzeciwu nie ma, zakładają, że na transplantację się zgodziliśmy.