Wyższa cena zdrowia

Za dwa lata składka zdrowotna wzrośnie z obecnych 9 do 10 procent pensji. Da to w sumie 5 mld złotych. Pieniądze pójdą z naszych kieszeni

Aktualizacja: 20.03.2008 10:23 Publikacja: 20.03.2008 02:32

Wyższa cena zdrowia

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Podniesienie składki zdrowotnej niespodziewanie zapowiedział wczoraj premier Donald Tusk. Wcześniej rząd deklarował, że zanim system zostanie uszczelniony, podnoszenia nakładów na zdrowie nie będzie. Wczoraj zmienił zdanie: składka wzrośnie, a NFZ uzyska dzięki temu dodatkowe 5 miliardów złotych.

Za wzrost zapłacą podatnicy: nie będzie można go odpisywać od PIT. Miesięcznie zapłacimy więc do NFZ z własnej kieszeni dodatkowo około 30 złotych. – To nie są obciążenia, które wpłynęłyby negatywnie na gospodarkę. Polacy są coraz bogatsi, a wraz ze wzrostem dochodów rosną oczekiwania wobec służby zdrowia. Musimy mieć pieniądze, by sfinansować lepszy dostęp do leczenia, programy profilaktyczne, opiekę nad starzejącym się społeczeństwem – tłumaczy Michał Boni, szef doradców premiera.

30 zł miesięcznie więcej na zdrowie nie jest dużym obciążeniem

– Nie stać nas na dodatkowe obciążanie budżetu. Biorę na siebie odpowiedzialność za podniesienie składki, ale liczę, że będą mi państwo pomagać w tłumaczeniu tego społeczeństwu – mówił Tusk uczestnikom białego szczytu, przedstawicielom związków zawodowych i zawodów medycznych. Uczestnicy białego szczytu byli jednak ostrożni. – Mieliśmy tu rozmawiać o reformie, a jak zwykle kończy się tylko na podnoszeniu składki zdrowotnej – komentował Krzysztof Bukiel, szef lekarskich związków zawodowych. – Jestem zadowolony, bo służba zdrowia wymaga dofinansowania. Ale na ile takie podniesienie składki wystarczy? Na rok, aż do wybuchu kolejnych strajków. Na prawdziwą reformę nikt nie ma odwagi .

– Kropla drąży skałę. Rząd w końcu uznał, że potrzeba dodatkowych pieniędzy na leczenie. Szkoda, że nie uszczelnił wcześniej systemu, bo dokładanie teraz do niego pieniędzy to jak dolewanie wody do dziurawego wiadra – mówiła Maria Ochman z „Solidarności” służby zdrowia.

– Państwo z góry nastawili się na krytykę – rzucił w końcu zdenerwowany Tusk.

Z rządem zgodzili się tylko pracodawcy. – Przy tak dużym oporze wobec dopłat do każdej wizyty u lekarza trzeba znaleźć jakiś inny sposób, by dofinansować służbę zdrowia. Podniesienie składki jest dobrym rozwiązaniem. Mamy nadzieję, że Sejm uzna, że tylko część musimy dopłacać z własnej kieszeni, a część będzie można odpisać od podatku – mówił Andrzej Mądrala, wiceprezydent Konfederacji Pracodawców Polskich. W Sejmie są już dwa projekty przewidujące zwiększenie składki: PiS chciałby, żeby w 2012 roku wynosiła 13 proc., LiD – 12 proc. Obie partie zakładają, że wyższa składka byłaby odpisywana od podatku. Teraz projekt na ten temat przygotuje rząd.

Uczestnicy białego szczytu mówili też, że w finansowaniu służby zdrowia powinni uczestniczyć rolnicy (w tej chwili do płaconej przez nich symbolicznej składki zdrowotnej dopłaca budżet państwa). – Chcemy, by rolnicy osiągający wysokie dochody, płacili składkę. Ale zmiany rolniczych ubezpieczeń wymagają zgody naszego koalicjanta PSL – mówił premier Tusk.

Zapowiedział też, że nie zgodzi się na dopłaty do każdej wizyty u lekarza (postulowali to niektórzy uczestnicy białego szczytu). W przyszłym tygodniu Sejm będzie pracować nad ustawami reformującymi służbę zdrowia.

Polacy nie chcą płacić

59 proc. Polaków jest przeciwnych wprowadzeniu częściowej odpłatności za usługi publicznej służby zdrowia, nawet jeśli poprawiłoby to jej działanie – wynika z sondażu CBOS. Przeciwnego zdania jest 41 proc. ankietowanych. Jednak tylko 14 proc. respondentów deklaruje chęć ponoszenia dodatkowych kosztów. 27 proc. badanych uważa, że wprowadzenie częściowej odpłatności jest dobrym pomysłem, ale równocześnie deklaruje, że nie byłoby ich stać na dodatkowe opłaty.Z kolei z sondażu SMG/KRC na zlecenie programu „Forum” wynika, że Polacy negatywnie oceniają politykę rządu wobec służby zdrowia. Jako bardzo złą określiło ją 39 proc. ankietowanych, jako raczej złą – również 39 proc. Bardzo dobrego zdania o wysiłkach rządu w sprawach służby zdrowia było zaledwie 2 proc. badanych, raczej dobrego – 17 proc. Pozostali nie mieli w tej sprawie zdania.

—js

Beata Małecka-Libera

posłanka z Komisji Zdrowia (Platformy Obywatelska)

PO od początku sprzeciwiała się podnoszeniu składki zdrowotnej dla samego jej podnoszenia, bo to nic nie da. Uważamy, że najpierw należy system opieki zdrowotnej naprawić. Podtrzymujemy swoje zdanie, dlatego najpierw do Sejmu trafią ustawy, które do tej naprawy mają się przyczynić. Trudno bowiem dokładać pieniądze do systemu, dopóki nie wiemy do końca, jak on działa. Natomiast deklarację premiera o podniesieniu składki od 2010 roku rozumiem jako wyjście naprzeciw postulatom środowisk medycznych. Informowały one, że pełna naprawa służby zdrowia nie będzie możliwa bez zwiększenia ilości pieniędzy w systemie. Do tego czasu powinno nam się udać przeprowadzenie reformy i dodatkowe pieniądze można będzie do służby zdrowia przekazać. Premier po raz kolejny udowodnił, że poszukuje kompromisu, i ta propozycja jest takim właśnie rozwiązaniem.

—js

Bolesław Piecha

poseł Prawa i Sprawiedliwości, były wiceminister zdrowia

PO, podobnie jak PiS, chce podnieść składkę na zdrowie, ale nasze rozwiązania znacznie się różnią. Deklaracja premiera o tym, że wyższa składka nie będzie odpisywana od podatku, oznacza po prostu, że od 2010 roku wzrosną podatki. My chcieliśmy, żeby składka rosła kosztem podatku, co w praktyce oznaczało przesunięcie pieniędzy z budżetu na służbę zdrowia. Nasze rozwiązanie dla podatników nie miało znaczenia. Pytanie też, co oznacza deklaracja premiera, że już w przyszłym roku, nim wzrośnie składka, NFZ zostanie zasilony 4 miliardami złotych. Można tego dokonać, przeznaczając na zdrowie część pieniędzy funduszu pracy – co my postulowaliśmy, ale czemu PO była przeciwna. Druga możliwość znalezienia pieniędzy to podniesienie składki za bezrobotnych i rolników, która teraz jest płacona z budżetu państwa.

—syl

Marek Balicki

poseł Lewicy i Demokratów, były minister zdrowia

Dziwi mnie, że premier nie podjął tematu dopłat do każdej wizyty u lekarza. To rozwiązanie funkcjonuje z powodzeniem w Niemczech, we Francji, w Belgii. Premier powołał się na przykład węgierski, gdzie pomysł upadł w referendum. Takie dopłaty nie powodują bariery w dostępie do leczenia, ale racjonalizują korzystanie ze służby zdrowia. Rząd zdecydował się na podwyższanie składki. Według mnie to rozwiązanie stoi w sprzeczności z obniżaniem PIT planowanym na przyszły rok. Na dodatek na obniżeniu podatku najbardziej skorzystają osoby najbogatsze, a na podniesieniu składki najwięcej stracą najbiedniejsi. Podnoszenie składki zdrowotnej sprawia też, że rząd unika odpowiedzi na pytanie zupełnie fundamentalne: na co te pieniądze powinny pójść, co chcemy dzięki nim osiągnąć.

—syl

Józef Racki

poseł z Komisji Zdrowia (Polskie Stronnictwo Ludowe)

PSL opowiada się obecnie przeciw podnoszeniu składek zdrowotnych. Jesteśmy też zdecydowanie przeciwni szukaniu dodatkowych pieniędzy na funkcjonowanie służby zdrowia w kieszeniach rolników. Naszym zdaniem najpierw trzeba wykorzystać wszystkie możliwości poprawy sytuacji w służbie zdrowia w ramach obecnie obowiązujących składek. Jest kilka zgłoszonych projektów zmian w służbie zdrowia, które najpierw powinniśmy rozważyć. A zgodnie z deklaracjami pani minister mają pojawić się kolejne. Dopiero jeśli wyczerpie się dotychczasowa formuła funkcjonowania służby zdrowia, trzeba będzie usiąść i zastanowić się nad ewentualnym podniesieniem składki zdrowotnej. Dzisiejsze deklaracje uważamy za przedwczesne.

Podniesienie składki zdrowotnej niespodziewanie zapowiedział wczoraj premier Donald Tusk. Wcześniej rząd deklarował, że zanim system zostanie uszczelniony, podnoszenia nakładów na zdrowie nie będzie. Wczoraj zmienił zdanie: składka wzrośnie, a NFZ uzyska dzięki temu dodatkowe 5 miliardów złotych.

Za wzrost zapłacą podatnicy: nie będzie można go odpisywać od PIT. Miesięcznie zapłacimy więc do NFZ z własnej kieszeni dodatkowo około 30 złotych. – To nie są obciążenia, które wpłynęłyby negatywnie na gospodarkę. Polacy są coraz bogatsi, a wraz ze wzrostem dochodów rosną oczekiwania wobec służby zdrowia. Musimy mieć pieniądze, by sfinansować lepszy dostęp do leczenia, programy profilaktyczne, opiekę nad starzejącym się społeczeństwem – tłumaczy Michał Boni, szef doradców premiera.

Pozostało 89% artykułu
Ochrona zdrowia
Szpitale toną w długach. Czy będą ograniczać liczbę pacjentów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ochrona zdrowia
Podkomisja Kongresu USA orzekła, co było źródłem pandemii COVID-19 na świecie
Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"