Po dwóch miesiącach od wejścia w życie nowej ustawy refundacyjnej nastroje wśród lekarzy zamiast się uspokajać, coraz bardziej się radykalizują. Rozważają nowy protest receptowy.
Eskalacja konfliktu
– Chcemy pokoju, szykujemy się do wojny – mówi Zdzisław Szramik, wiceprezes Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy i członek Naczelnej Rady Lekarskiej. – Bez protestu Ministerstwo Zdrowia i rząd nie będą miały żadnej motywacji, by spełnić nasze postulaty. Skoro rząd nie jest w stanie rozwiązać problemów, które spowodował, wprowadzając ustawę refundacyjną, zmuszą go do tego pacjenci – dodaje.
Do eskalacji konfliktu doszło dwa dni temu w czasie negocjacji w resorcie zdrowia. Aptekarze, pacjenci i medycy mieli rozmawiać z urzędnikami o rozporządzeniu o receptach (są w nim m.in. szczegółowe zapisy mówiące, kiedy i jak przepisać lek refundowany). Lekarze wyszli, a zebranie przerwano.
Naczelna Rada Lekarska wystosowała ostry komunikat: dopóki nie zmieni się ustawa refundacyjna i lekarze nie będą mogli przepisywać leków w oparciu o wiedzę medyczną, a nie dokumenty rejestracyjne, dopóty wszelkie rozmowy o kształcie recept są bezprzedmiotowe.
– Chcieli, byśmy posłużyli jako listek figowy. Podpisali, że zgadzamy się na jakieś szczegółowe przepisy. A my przecież jesteśmy przeciw całemu duchowi tej ustawy, która bardziej skupia się na oszczędnościach niż bezpieczeństwie pacjenta – mówi Szramik.