Z wyroków Sądu Najwyższego wynika, że dochodzenie zadośćuczynienia to dla lekarzy jedyna droga, by uzyskać satysfakcję od szpitali za brak wolnego po dyżurach.
[srodtytul]Trudne obliczenia [/srodtytul]
Jeden z takich procesów toczył się ostatnio na Pomorzu. Lekarka domagała się pieniędzy za to, że po wejściu Polski do UE przepracowała ponad 300 dniówek bezpośrednio po dyżurach, choć zgodnie z unijną dyrektywą o czasie pracy powinna mieć wolne.
Wyceniła to na 17 tys. zł. Sąd przyznał jej 7 tys. zł zadośćuczynienia (sprawa nie została jeszcze zakończona, gdyż szpital złożył skargę kasacyjną do SN).
– Przeliczając zadośćuczynienie na liczbę naruszeń praw tej lekarki, łatwo obliczyć, że sąd wycenił pojedynczy brak odpoczynku mniej więcej na 20 zł. Wydaje się, że to dość mało – zauważa dr Czesław Miś, nowosądecki pediatra, który jako pierwszy złożył pozew o uznanie dyżuru za czas pracy.