– Przykładów jest wiele, a najbardziej bulwersujące są te, które dotyczą onkologii. Zgłosiła się do nas np. kobieta, która miała rozpoznanie guza mózgu, a na rezonans magnetyczny musiała czekać trzy miesiące. Potem zaproponowano jej stanie w kolejce do operacji – mówi Krzysztof Łanda, szef fundacji Watch Health Care.
Co robi pacjent, który nie może się dostać na bezpłatne badanie, a podejrzewa, że jest poważnie chory? – Możliwości są trzy: jeśli jest ono w miarę dostępne finansowo, idzie na badanie prywatnie. Jeśli nie, to w grę wchodzą korupcja i poszukiwanie znajomości. Albo forma pośrednia między dwiema ostatnimi, czyli wizyta w prywatnym gabinecie lekarza pracującego w szpitalu – uważa Łanda.
Fundacja od ponad roku zbiera informacje od pacjentów. W tym czasie sprawdziła dostęp do kilkuset badań i zabiegów, które są na liście świadczeń gwarantowanych, co oznacza, że NFZ finansuje je w ramach składki zdrowotnej. Każde zgłoszenie weryfikowano w kilku miejscach. – Dzwonimy jako pacjenci do kilku szpitali, podajemy konkretne rozpoznanie i pytamy, jak długo musielibyśmy czekać na zabieg – mówi Łanda. Na tej podstawie powstaje ranking najbardziej uciążliwych ograniczeń.
Watch Health Care sprawdziła dostęp do kilkuset badań z listy świadczeń gwarantowanych
– Kolejka kolejce nierówna. Co innego czekać na endoprotezę, a co innego na diagnozę potwierdzającą, czy ktoś jest chory na raka. Wyjątkowe w naszej pracy jest to, że przyjmujemy perspektywę pacjenta. Często ani dyrektorzy szpitali, ani urzędnicy nie wiedzą, jaki naprawdę jest dostęp do leczenia – mówi Łanda.