Największy związek zawodowy skupiający pielęgniarki i położne będzie decydował we wtorek, czy rozpocząć ogólnopolską akcję protestacyjną. – Protesty lokalne już są, musimy podjąć decyzję o działaniach centralnych – mówi przewodnicząca Iwona Borchulska.
Pielęgniarki są niezadowolone nie tylko z zarobków. Boją się też przekształceń szpitali w spółki. Nie podoba im się przedłużenie wieku emerytalnego. – W kraju brakuje 50 tys. pielęgniarek, jesteśmy coraz bardziej obciążone pracą. Nasze obowiązki powinny być traktowane jak zatrudnienie w szczególnie trudnych warunkach, bo pracujemy często fizycznie w niedziele i święta. Nie da się w naszym zawodzie przepracować do 67 lat. Pielęgniarki przed emeryturą będą przechodzić na renty – uważa Borchulska.
Na ogólnopolską akcję naciskają związki, które już prowadzą lokalne protesty w ochronie zdrowia: – Bez wsparcia całego kraju nasza akcja nie będzie skuteczna – mówi Marzena Kamińska, szefowa pielęgniarskich związków zawodowych w szpitalu w Koninie.
Jednak Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich zauważa: – Służba zdrowia jest w tej chwili bardzo zróżnicowana. Bardzo wiele szpitali trudny proces restrukturyzacji czy przekształceń ma za sobą. Mało prawdopodobne, by całe środowisko poparło tych, którzy zwlekali z naprawą sytuacji.
Koniński szpital jako pierwszy zaczął ostry protest: pracownicy głodowali, prowadzili okupację budynku. – Porozumieliśmy się z dyrektorem w sprawie podwyżek, ale skończyło się dla nas fatalnie – mówi Kamińska. Trwają zwolnienia. – Fatalne są relacje z lekarzami, których restrykcje nie dotknęły i którzy na kontraktach zarabiają bardzo dobrze – opowiada.