Śledztwo w sprawie tragedii we włocławskim szpitalu oficjalnie rozpoczęło się wczoraj, ale już od soboty prokuratorzy zbierali dowody w sprawie. Niezależne kontrole zarządzili też: Ministerstwo Zdrowia, Narodowy Fundusz Zdrowia oraz rzecznik odpowiedzialności zawodowej lekarzy, wojewoda i marszałek województwa.
Matka dzieci do Szpitala Specjalistycznego im. ks. J. Popiełuszki trafiła w czwartek, zaniepokojona nagłymi skokami ciśnienia. Lekarz zalecił przeprowadzenie cesarskiego cięcia, ale lekarze go nie zrobili, tłumacząc się nieobecnością osoby kompetentnej do wykonania badania USG. Tuż po północy tętno płodów zaczęło słabnąć. Według zeznań ojca dzieci i tym razem dwaj lekarze dyżurni odmówili operacji. Kilka minut później stwierdzili śmierć płodów.
Prokuratorzy zabezpieczyli już m.in. dokumentację medyczną. – Przesłuchaliśmy kilku świadków, m.in. ojca. Matka nie jest jeszcze w stanie o tym mówić – mówi „Rz" prok. Piotr Stawicki.
Ale lekarzy dyżurujących tamtej nocy prokurator będzie mógł przesłuchać dopiero, gdy sąd zwolni ich z tajemnicy lekarskiej. – Przesłuchanie będzie możliwe po siedmiu dniach od decyzji sądu, pod warunkiem że lekarze nie odwołają się od niej – wyjaśnia prokurator.
Dyrektor szpitala Krzysztof Malatyński mówi, że placówka jest przygotowana na tego typu przypadki: ?– Dysponujemy 13 czynnymi całą dobę aparatami USG, a specjaliści USG są stale na dyżurze – tłumaczył wczoraj na konferencji prasowej. Część sprzętu podarowała placówce Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Zakupiła m.in. inkubatory, aparat do wspomagania oddechu u noworodków, a w zeszłym roku nowoczesny ultrasonograf.