Lekarze zapowiadają bunt przeciw karcie pacjenta onkologicznego

Zielona karta pacjenta onkologicznego to biurokratyczny absurd – twierdzą lekarze rodzinni i grożą niepodpisaniem kontraktów z NFZ. Dla Ministerstwa Zdrowia te groźby to element negocjacji.

Aktualizacja: 30.10.2014 14:05 Publikacja: 29.10.2014 18:35

Lekarze zapowiadają bunt przeciw karcie pacjenta onkologicznego

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki RB Roman Bosiacki

Karta diagnostyki i leczenia onkologicznego to jeden z najważniejszych elementów pakietu kolejkowego, który ma obowiązywać od 1 stycznia 2015 r. Ma ją zakładać lekarz podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) podejrzewający u pacjenta nowotwór i na jej podstawie kierować na badania diagnostyczne, na które dotąd mógł kierować tylko specjalista.

Karta, która trafiła do konsultacji społecznych, zawiera dane pacjenta (m.in. PESEL, telefon i adres e-mailowy), lekarza (nr prawa wykonywania zawodu i adres praktyki) oraz plan terapii. Ma gwarantować choremu pierwszeństwo w kolejce do badań, do specjalistów i na leczenie. Niczym indeks studencki zawiera mnóstwo miejsca na podpisy i pieczątki – od lekarzy po techników. Opinię wpisze w nią nie tylko lekarz POZ, specjalista i radioterapeuta, ale także chirurg i patomorfolog.

Lekarze rodzinni, na których spoczywać będzie główny ciężar wypełniania karty, już dziś grożą niepodpisaniem kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia.

– Bardziej niż format karty niepokoi nas brak jasnych kryteriów jej wydawania. Daje nam się możliwość kierowania na drogie badania, nie precyzując, w jakich sytuacjach i kto za to zapłaci. Na taki kontrakt mogą się nie zgodzić już nawet nie lekarze, ale dyrektorzy placówek – wyjaśnia dr Michał Sutkowski z warszawskiego oddziału Kolegium Lekarzy Rodzinnych.

Wiceminister Sławomir Neumann dziwi się lekarzom: – Jesteśmy w trakcie rozmów i wszystko wyjaśniamy. Straszenie niepodpisaniem kontraktu to rodzaj strategii negocjacyjnej, tutaj jednak nieskutecznej – mówi i dodaje, że karta to inicjatywa nie ministerstwa, ale stowarzyszeń pacjenckich.

– Karta miała zmniejszyć przestoje między kolejnymi etapami leczenia. Z naszych obliczeń wynika bowiem, że w ich wyniku umiera co roku 30 tys. chorych. Nie sądziliśmy jednak, że będzie tak obszerna – mówi Jacek Gugulski, wiceprezes Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych.

A szef Koalicji Szymon Chrostowski dodaje, że karta rozszerzyła się na etapie konsultacji z kolejnymi grupami lekarzy i pacjentów. – Chcieliśmy, żeby była elektroniczna i taka ma być docelowo – mówi.

Neumann podkreśla, że forma papierowa to wina samych lecznic, które prosiły o odsunięcie terminu przejścia na dokumentację informatyczną. – My jesteśmy przygotowani, one nie. Dlatego pacjent będzie chodził z kartką – wyjaśnia.

Andrzej Włodarczyk, były wiceminister zdrowia, uważa jednak, że wypełnianie karty długopisem i dublowanie jej w komputerze zamieni medyków w urzędników. – Już dziś lekarz rodzinny ma do wypełnienia tyle dokumentów, że na badanie pacjenta zostaje mu kilka minut – mówi.

Uwagi do karty mają też środowiska specjalistów. Ginekolodzy nie rozumieją sztywnych ram czasowych, które zobowiązują ich do diagnostyki w ciągu dwóch tygodni, bo zdarza się, że badania trzeba powtórzyć. Chirurdzy nie wiedzą, dlaczego konsylium ustalające metodę terapii ma się zbierać nie po, ale przed operacją, która w wielu przypadkach jest podstawą oceny guza. Swoje uwagi do karty ma przedstawić Polskie Towarzystwo Onkologiczne.

Lekarzy oburza też rozliczanie lekarzy z liczby dni, jaka upłynęła między wizytami.

– Karta to zwierciadło patologii systemu, który już dziś cierpi przez nadmiar biurokracji. Badania bez kolejki to dobro luksusowe. Jak ministerstwo rozdaje je wszystkim z podejrzeniem raka, to musi mieć nad nim pełną kontrolę – mówi Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.

Karta diagnostyki i leczenia onkologicznego to jeden z najważniejszych elementów pakietu kolejkowego, który ma obowiązywać od 1 stycznia 2015 r. Ma ją zakładać lekarz podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) podejrzewający u pacjenta nowotwór i na jej podstawie kierować na badania diagnostyczne, na które dotąd mógł kierować tylko specjalista.

Karta, która trafiła do konsultacji społecznych, zawiera dane pacjenta (m.in. PESEL, telefon i adres e-mailowy), lekarza (nr prawa wykonywania zawodu i adres praktyki) oraz plan terapii. Ma gwarantować choremu pierwszeństwo w kolejce do badań, do specjalistów i na leczenie. Niczym indeks studencki zawiera mnóstwo miejsca na podpisy i pieczątki – od lekarzy po techników. Opinię wpisze w nią nie tylko lekarz POZ, specjalista i radioterapeuta, ale także chirurg i patomorfolog.

Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"
Ochrona zdrowia
Onkologia w Funduszu Medycznym. Szpitale od roku czekają na pieniądze
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Ochrona zdrowia
Rośnie liczba nieodwołanych wizyt u lekarza
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje