I pozostaną takie, dopóki nie wyczerpią się zasoby ropy naftowej.
Oczywiście będą emitowały mniej toksycznych spalin, zużywając mniej paliwa, ale pod maską wciąż pozostaną, jeśli chodzi o zasadę funkcjonowania, silniki spalinowe i hybrydowe (spalinowo-elektryczne). W każdym razie w perspektywie najbliższego stulecia, czyli czterech statystycznych pokoleń.
A to z kolei spowoduje, że nierozwiązany pozostanie problem powietrza zanieczyszczanego spalinami, wpływającego negatywnie na stan zdrowia. Do takiego wniosku doszli w Bordeaux eksperci podczas międzynarodowej konferencji Predit 4 poświęconej problemom transportu lądowego.
Spalinowy problem
– W wielkich aglomeracjach miejskich od 50 do 70 proc. zanieczyszczeń powietrza pochodzi z pojazdów – ciężarówek, autobusów, aut osobowych i motocykli – powiedziała Joelle Colosio z Dyrekcji Generalnej ds. Energii i Transportu w Komisji Europejskiej. Na zlecenie tej instytucji eksperci sporządzili bilans drogowy ostatniej dekady, tj. wpływu transportu samochodowego na jakość powietrza, który przedstawili uczestnikom konferencji w Bordeaux.
Wprawdzie niektórych zanieczyszczeń jest coraz mniej, ale wciąż wywierają one realny wpływ na jakość gazu, którym oddychamy. Zwłaszcza dotyczy to cząstek najdrobniejszych, najtrudniejszych do wykrycia, które jednak, nawet w bardzo małych ilościach, wywołują duże szkody. Badania wykazały, że te drobne cząstki wnikają głęboko w drogi oddechowe, sprzyjając rozwojowi astmy, alergii czy przewlekłej obturacyjnej chorobie płuc.