Opisana przez teorię zwaną Modelem Standardowym odpowiada za nadawanie masy innym cząstkom. Bozon Higgsa z tego powodu został nazwany „boską cząstką". Naukowcy usiłowali potwierdzić jego istnienie i złowić, zderzając ze sobą różne cząstki w akceleratorze. Według założeń teoretycznych — „boska cząstka" mogła powstać przy określonej, dość wysokiej energii zderzeń.
Europejska Organizacja Badań Jądrowych (CERN) zbudowała największy na świecie akcelerator cząstek LHC (Wielki Zderzacz Hadronów) umieszczony w 27-kilometrowym tunelu w kształcie okręgu pod granicą szwajcarsko-francuską. Mimo kłopotów spowodowanych awariami udało się w dwóch detektorach ATLAS I CMS spośród miliardów zderzeń wyłuskać cząstki, które z grubsza odpowiadały teoretycznej charakterystyce bozonu Higgsa. Informował o tym w lipcu ubiegłego roku dyrektor CERN. Naukowcy byli ostrożni i nazywali te cząstkę „higgsopodobną"
Od lipca zespoły pracujące w ramach obu eksperymentów, ATLAS i CMS, przeanalizowały dwa i pół raza więcej danych, niż było dostępnych w lipcu. Na tej podstawie ustalili, że odkryta cząstka ma właściwości, jakie teoretycy przypisali bozonowi Higgsa. Ale ci ostatni nie próżnowali i w ramach prac nad Modelem Standardowym doszli do wniosku, że teoretycznie może być klika rodzajów takich cząstek.
— Wstępne wyniki z 2012 roku są wspaniałe, dla mnie oczywiste jest, że mamy do czynienia z bozonem Higgsa, ale wciąż mamy wiele do zrobienia, aby wyjaśnić, jaki to bozon Higgsa — powiedział Joe Incandela, rzecznik eksperymentu CMS.
Nie do końca jeszcze dopracowana teoria zwana supersymetrią zakłada, że powinno być aż pięć cząstek Higgsa. Badacze z CERN muszą więc pracować dalej, aby ustalić, którą z cząstek Higgsa odkryli. Na jej znalezienie mają ponad dwa lata — tyle czasu potrwa przerwa w pracy LHC, które zostanie wykorzystana na gruntowne odnowienie akceleratora.