Nie ma hipnotyzującego gulgotu widlastego dwucylindrowego silnika, strzelania w tłumik i wibracji kanapy. Porusza się w całkowitej ciszy – prototypowy Harley-Davidson wyposażony jest bowiem w silnik elektryczny.
Project LiveWire to pierwsza próba wejścia firmy na rynek pojazdów z alternatywnym napędem. Motor rozpędza się do 150 km/h, a na jednym ładowaniu może przejechać ponad 200 km. Naładowanie „do pełna" zajmuje około godziny. Firma prowadzi obecnie testy konsumenckie elektrycznej maszyny.
– Project LiveWire to raczej elektryczna gitara, a nie elektryczny samochód. Wyraża indywidualność i styl marki, no i tak się składa, że jest elektryczny – przekonuje Mark-Hans Richer, wiceprezes Harley-Davidson Motor Company.
Potencjalni klienci, którzy mieli już okazję poznać nowość Harleya, nie są jednak przekonani do pomysłu. Całkowicie bezgłośny jednoślad zwiększa zagrożenie wypadkiem na drodze – uważają sceptycy, którzy donośny warkot z tłumików traktują jako swego rodzaju sygnał ostrzegawczy.