Internetowi szpiedzy idą ze wschodu

Grupa włamywaczy miała nieograniczone środki finansowe i wsparcie rządu – twierdzą eksperci F-Secure.

Publikacja: 17.09.2015 21:05

Internetowi szpiedzy idą ze wschodu

Foto: 123RF

Według danych zgromadzonych przez fińską firmę grupa hakerów działa od co najmniej siedmiu lat. W 2008 r. pojawiły się pierwsze złośliwe programy, których autorami mogą być członkowie Diuków. Wtedy atak nakierowany był na Czeczenię. Już w 2009 r. ta sama grupa zaatakowała Ministerstwo Obrony Gruzji oraz ministerstwa spraw zagranicznych Turcji i Ugandy, a także amerykański think tank zajmujący się polityką zagraniczną. Hakerów interesowały dokumenty związane z funkcjonowaniem NATO.



Według F-Secure było to związane z zapowiedzią prezydenta Baracka Obamy rozmieszczenia środków obrony przeciwrakietowej w Polsce i Czechach. Ofensywa Diuków ruszyła zaledwie 11 dni po przedstawieniu tych planów.



Hakerzy wysyłali specjalnie spreparowane dokumenty Worda oraz PDF jako załączniki e-maili. Ich treść była dopasowana do zainteresowań celów ataku – wirusy „udawały" dokumenty poświęcone polityce zagranicznej i obronnej oraz bieżącej sytuacji międzynarodowej. Część zamaskowana była jako zaproszenia na imprezy czy listy gości.

Po zainfekowaniu komputera wirusy zbierały dane. – Ważniejsze były szybkość i skuteczność działania niż zachowanie tajemnicy. Wykradzione pliki tekstowe PDF, DOC i TXT były wysyłane na serwer hakera – mówi Michał Iwan z polskiego oddziału F-Secure. Nie chce jednak zdradzić, które dokładnie instytucje zostały zaatakowane. – Mamy zasady związane z ochroną naszych klientów i ujawnianiem informacji. Najpierw dowiadują się sami zainteresowani. I zostali poinformowani.

O zasobach i możliwościach grupy hakerów świadczy to, że dysponowali oni kilkoma różnymi narzędziami do prowadzenia ataków. Na to mogą sobie pozwolić tylko organizacje o dużych zasobach finansowych. Ponadto – w odróżnieniu od „zwykłych" grup przestępczych – nie interesowało ich to, czy atak został wykryty i czy zostali zdemaskowani. „To sugeruje, że beneficjenci Diuków są tak wpływowi, iż hakerzy mogą działać bez obaw o reperkusje" – twierdzi F-Secure. „Jedynym beneficjentem mogącym zaoferować tak kompleksową ochronę jest rząd państwa, w którym operuje grupa".

W kolejnych latach, wynika z danych firmy, grupa atakowała Kirgistan, Azerbejdżan, Uzbekistan, Belgię, Turcję, Hiszpanię, Portugalię, Rumunię, Irlandię i Stany Zjednoczone – w tym „ofiary wysokiej rangi". Tylko raz – w 2013 r. – Diukowie użyli swoich narzędzi przeciw nietypowemu dla nich celowi. Przeprowadzili akcję wymierzoną w rosyjskich handlarzy narkotykami.

Co ciekawe, ataki na pol- skie instytucje publiczne, polegające na wysyłaniu ukierunkowanych e-maili zawierających złośliwe programy, zostały zidentyfikowane przez firmę Prevenity specjalizującą się w bezpieczeństwie informacji.

Również rosyjska firma Kaspersky produkująca programy antywirusowe znalazła w kodzie złośliwego oprogramowania Diuków komunikaty cyrylicą. Zwrócono też uwagę, że hakerzy działają w zwykłych godzinach pracy Moskwy i Petersburga.

Nowe technologie
Podcast „Rzecz w tym”: Czy jesteśmy skazani na bipolarny świat technologiczny?
Nowe technologie
Chińska rewolucja w sztucznej inteligencji. Czy Ameryka traci przewagę?
Materiał Promocyjny
Kod Innowacji - ruszył konkurs dla firm stawiających na nowe technologie w komunikacji z konsumentami
Nowe technologie
Niewykrywalny bombowiec strategiczny Sił Powietrznych USA odbył pierwszy lot
Nowe technologie
Co mówią kury? Naukowcy opracowali tłumacza, użyli sztucznej inteligencji