Jagody i poziomki kupuje się na szklanki, truskawki na łubianki, lody na kulki, cydr na karafki, wino, wodę, soki na butelki, musztardę na słoiki...Stop! To archaiczny sposób myślenia, na słoiki typu wek można teraz kupować także powietrze.
Zanieczyszczenie powietrza stało się poważnym zagrożeniem dla zdrowia publicznego. Rekordy pod tym względem biją Pekin i Szanghaj. Ludzie, chcąc się tam chronić przed toksycznymi haustami, noszą maseczki – ich producenci robią na nich kokosy, niezależnie od tego, że maseczki nie ograniczają wnikania szkodliwych pyłów do płuc i krwiobiegu, co więcej, jeszcze bardziej szkodzą, gdyż są produkowane z materiałów szkodliwych dla zdrowia.
Ale pęd do zdrowia jest w Chinach tak silny, że ludzi to nie zniechęca (zwłaszcza że nie są tego świadomi). Właśnie na chińskim pędzie do zdrowia 27-letni brytyjski przedsiębiorca Leo de Watts, działający zresztą w Hongkongu, postanowił zrobić interes życia, uszczęśliwiając przy okazji Chińczyków. Utworzył firmę Aethaer, która eksportuje do Kraju Środka świeże powietrze w słoikach.
Według pomysłodawcy zabójcze powietrze w Pekinie czy Szanghaju to wina władz tego kraju, a po trosze także reszty świata kupującej tanie chińskie towary produkowane bez przestrzegania norm BHP.
Ale w obliczu bezsilności geopolityki w tym względzie Aethaer pomoże ludziom żyjącym nieustannie w trujących oparach, toksycznych mgłach i dławiących smogach, ponieważ ma dostęp do czystego powietrza pochodzącego z angielskiej wsi. Angielskie czyste powietrze napływa znad oceanu, jest go na tyle dużo, że eksport nie uszczupli brytyjskich zasobów.