Zmiana sposobu użytkowania nastręcza w praktyce wielu trudności. Przepisy nie zawsze pomagają rozwiązać wszystkie problemy. Na wokandach sądowych pełno więc tego typu spraw.
Bez nadzoru ani rusz
Prawo budowlane przewiduje, że korzystać z lokali i budynków można zgodnie z ich przeznaczeniem. Nie oznacza to jednak, że jeśli budynek ma np. charakter usługowy to już nigdy nie będzie można przeznaczyć go na inne cele.
Przepisy zawierają furtkę, a konkretnie art. 71 prawa budowlanego. Dopuszcza on możliwość zmiany sposobu użytkowania lokalu. Zgodnie z tym przepisem zmiana polega na „podjęciu bądź zaniechaniu w obiekcie budowlanym lub w jego części działalności zmieniającej warunki" bezpieczeństwa: pożarowego, powodziowego, pracy, zdrowotne, sanitarne, ochrony środowiska, lub wielkość czy układ obciążeń.
– Oznacza to, że jeżeli planuje się podjąć działalność, która nie ma wpływu na wymienione w tym przepisie warunki, niepotrzebne są żadne formalności budowlane – mówi Mariola Berdysz, dyrektor fundacji Wszechnica Budowlana.
– Z kolei gdy taki wpływ istnieje, niezbędne jest zgłoszenie swojego zamiaru staroście lub prezydentowi miasta na prawach powiatu. Po złożeniu zgłoszenia trzeba odczekać 30 dni. Jeżeli w tym czasie starosta (lub prezydent) nie wniesie sprzeciwu, można rozpoczynać działalność. Gdy dojdzie jednak do wniosku, że zmiana sposobu użytkowania wymaga przeprowadzenia robót budowlanych, na które potrzebne jest pozwolenie, wówczas wnosi sprzeciw. Informuje również inwestora, że trzeba uzyskać pozwolenie na budowę. Przy czym zmiana sposobu użytkowania może dotyczyć zarówno całości budynku, jak i jego części – dodaje Mariola Berdysz.