Szef Komisji Nadzoru Finansowego zalecił frankowiczom polubowne załatwianie sporów z bankami. Czy ma szanse powodzenia?
To zależy od sytuacji konkretnego klienta banku. W mojej praktyce spotkałam wiele osób, które nie mają czasu na spory sądowe, a są dobrymi klientami banku, zależy im, by go nie zmieniać, i chcą ugody. Niestety, na razie skłonność banków do takich ugód jest znikoma.
Czytaj także: Frankowicze: czas na przełom w sprawach kredytów
Nie chcą się układać, choć coraz częściej przegrywają, zwłaszcza po znamiennym wyroku TSUE?
Na razie tak to wygląda. Może jednak w reakcji na wezwanie szefa KNF oraz przegrywane sprawy i kształtującą się niekorzystną dla banków linię orzeczniczą wypracują wkrótce inne stanowisko. Niektóre mogą też czekać na rozstrzygnięcie w drugiej instancji. Na razie czas pracował dla nich, bo w związku z pandemią rozpatrywanie spraw znacznie się wydłużyło. Niektórzy klienci banków wzywają jednak także do próby ugodowej jeszcze przed złożeniem pozwu. To nie tylko sposób na przerwanie biegu przedawnienia, ale i swoisty akt dobrej woli, świadczący, że klient chce się porozumieć z bankiem. Znam kilka przykładów, kiedy takie zawezwania zostały złożone wraz z konkretną propozycją ugodową, w tym zamiany kredytu na złotowy od chwili jego udzielenia, co sugeruje KNF. Do ugody jednak nie doszło, choć klient chciał dopłacić sporą kwotę do tego, co już zapłacił, a co wychodziło z rachunku, gdyby przyjąć, że kredyt został udzielony jak złotowy. Wiele innych osób z różnych przyczyn na pewno też chciałoby szybko pozbyć się kredytu, nie tylko z powodu jego wysokości, ale np. aby nieruchomość po prostu sprzedać. Zdarza się także, że kredyt spłacają wspólnie byli małżonkowie, którzy nie chcą dłużej tkwić w tym krępującym układzie.