Reklama

Obligacje deweloperów znów mają wzięcie

Fundusze chętnie lokują w dobrze oprocentowane papiery branży, która nie dała się pandemii. Spółki potrzebują kapitału na coraz droższą ziemię.

Publikacja: 04.05.2021 21:00

Deweloperzy potrzebują kapitału na zakup gruntów, a banki niechętnie chcą na to pożyczać. Stąd popul

Deweloperzy potrzebują kapitału na zakup gruntów, a banki niechętnie chcą na to pożyczać. Stąd popularność obligacji

Foto: materiały prasowe

Dla deweloperów mieszkaniowych kapitał z emisji obligacji jest na wagę złota: banki chętnie udzielają pożyczek na prace budowlane, ale nie na zakup ziemi. Po dwóch chudych latach na rynku długu korporacyjnego (2019 r. wciąż naznaczonym aferą GetBacku i 2020 r. zmrożonym pandemią) początek 2021 r. zaczął się jak u Hitchcocka.

Według szacunków DM Navigator, które publikujemy jako pierwsi, od stycznia do kwietnia deweloperzy notowani na Catalyst pozyskali niemal 850 mln zł, z czego 530 mln zł w samym kwietniu. Mowa o pieniądzach zebranych na nowe inwestycje, jak i refinansowanie długu. Spółki w tym czasie odkupiły papiery za 574 mln zł. Do końca roku zapadają obligacje za 925 mln zł, a w dwóch kolejnych latach to odpowiednio 1,05 mld i 1,37 mld zł.

Rozwarstwienie rynku

Zdaniem Mateusza Muchy, menedżera w DM Navigator, II kwartał również powinien przynieść wysoką aktywność deweloperów i inwestorów na rynku „korporatów".

Przede wszystkim do funduszy cały czas napływają pieniądze, a w środowisku niskich stóp zarządzający muszą wyszukiwać obligacji dających przyzwoite odsetki. O atrakcyjne rentowności trudno w przypadku papierów największych polskich przedsiębiorstw czy firm kontrolowanych przez Skarb Państwa. Za to deweloperzy wciąż płacą relatywnie nieźle: tegoroczne emisje to odsetki rzędu 4,2–5,5 proc. w skali roku. – To solidny argument do zwiększania zaangażowania kapitału w dług emitowany przez deweloperów mieszkaniowych, którzy pokazali odporność na pandemię i mają dobre perspektywy – zaznacza Mucha.

DM Navigator podtrzymuje tezę o rozwarstwianiu się rynku. Pierwsza grupa to wiodący deweloperzy, notowani na GPW lub Catalyst, o ugruntowanej pozycji pod względem sprzedaży mieszkań, jak i plasowania obligacji. Ci nie powinni mieć kłopotów z plasowaniem dużych ofert, korzystając z tego, że polityka największych instytucji finansowych nie pozwala angażować się w spółki niepubliczne czy o niewielkiej skali. Sześć z ośmiu emisji przeprowadzonych od stycznia do kwietnia br. miało wartość właśnie powyżej 100 mln zł, przy czym fundusze wciąż nie oczekują zabezpieczeń.

Reklama
Reklama

Tym samym mniejsze spółki, myślące o emisjach rzędu kilkunastu czy „małych" kilkudziesięciu milionów złotych, będą starały się zainteresować mniejsze TFI lub inwestorów indywidualnych. Ponadto DM Navigator prognozuje dalszy wzrost udziału w emisjach obligacji inwestorów z rynku private debt – choć plasowanie papierów dla tych graczy wiąże się z wyższymi kosztami.

Najwięcej wyzwań stoi przy tym przed średnimi deweloperami, których potrzeby kapitałowe są z jednej strony za małe z punktu widzenia funduszy inwestycyjnych, ale i za duże, by udało się przeprowadzić emisję dla inwestorów indywidualnych. Trzecia opcja, czyli private debt, może się okazać zbyt droga.

Rozgrzany rynek

Deweloperzy mieszkaniowi mają za sobą rewelacyjny I kwartał. Ci z rynku kapitałowego sprzedali 7,3 tys. mieszkań, o 21 proc. więcej rok do roku. Z kolei firma JLL oszacowała, że w sześciu największych aglomeracjach padł rekord i sprzedaż wzrosła o 3 proc., do 19,5 tys. lokali.

– Popyt jest bardzo silny. Widoczny jest udział osób, które starają się przez zakup mieszkania przechować wartość oszczędności. Nie zgadzamy się z coraz częściej spotykanymi komentarzami wskazującymi, że to sztuczny popyt czy mało przemyślany masowy transfer kapitału na rynek mieszkaniowy, wynikający z braku innych opcji – zaznacza Mucha. Wskazuje na strukturalny deficyt lokali, a także wzrost zamożności i dostępność kredytów, co skłania do poprawy komfortu życia. Kurczy się też zasób dobrze zlokalizowanych inwestycji, co skłania do zakupów z myślą o przyszłych pokoleniach. Dodatkowy popyt płynie od coraz aktywniejszych inwestorów z rynku PRS (najem instytucjonalny mieszkań), kupujących całe bloki.

Deweloperzy z dobrymi bankami ziemi spodziewają się wysokiej sprzedaży w kolejnych kwartałach. To podaż jest bowiem kluczowym wyzwaniem. Trudno o płynne uzupełnianie oferty, skoro efektywność pracy urzędów jest w czasie obostrzeń związanych z pandemią jeszcze niższa niż zwykle. Niska podaż przy wysokim popycie, wraz ze wzrostem cen materiałów, przekładają się na wzrost cen, które rynek jak dotąd akceptuje. Deweloperzy mają też problem z uzupełnianiem banków ziemi – dostępność spada, a ceny rosną. Firmy nierzadko decydują się na nabycie gruntów wymagających dłuższego przygotowania – zmiany warunków zabudowy czy wyburzenia istniejących obiektów.

Nieruchomości
Za wynajem mieszkania mniej niż rok temu
Nieruchomości mieszkaniowe
Bruksela ma plan na tanie mieszkania. Kolejne regulacje zamiast usuwania barier?
Nieruchomości
Produkcyjna sinusoida mieszkaniowa. Po mocnym październiku chudy listopad
Nieruchomości
Rynek najmu schodzi z górki. Ale są mieszkania, które znikają w kilka godzin
Nieruchomości
Używane mieszkania wróciły do łask kupujących
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama