Rz: Czy na Górnym Śląsku jest popyt na biura?
Krzysztof Brzeski:
Aglomeracja górnośląska to największy zurbanizowany obszar w Europie Środkowo-Wschodniej. Pomimo dużego potencjału ekonomicznego region ten charakteryzuje się jednym z najniższych współczynników powierzchni biurowych przypadających na tysiąc mieszkańców. Biorąc pod uwagę tylko ten wskaźnik, można obszar nazwać prawdziwym „greenfildem”.
Sytuacja ta nie jest spowodowana brakiem zainteresowania ze strony potencjalnych najemców, ale problemami z planami zagospodarowania przestrzennego, opóźnieniami w wydawaniu decyzji o warunkach zabudowy, a nawet określenia, do jakiej wysokości można budować.
Oczywiście największe zapotrzebowanie na takie biurowce dotyczy stolicy regionu. Katowice są najlepszym miejscem na otwarcie siedziby lub biura. Biura klasy A są obecnie wynajęte w 97 – 98 proc., ponieważ całej aglomeracja dysponuje zalewie 45 tys. metrów takiej powierzchni. Nic nie wskazuje, aby ten stan miał ulec zmianie, gdyż roczna podaż w całej aglomeracji kształtuje się na poziomie 10 – 15 tys. metrów. Oznacza to, że deweloperzy, którzy w najbliższych trzech latach oddadzą biurowiec, nie będą mieli najmniejszego problemu z wynajęciem go w 100 procentach. A analizy rynku wykazują, że najemcy szukają przede wszystkim powierzchni klasy A i A+. Jest to wynik dobrej koniunktury w sektorze produkcyjnym i handlowym. Przedsiębiorstwa, bogacąc się, szukają lokalizacji, które są symbolami prestiżu, miejsc dobrze skomunikowanych z głównymi trasami łączącymi aglomerację w resztą kraju.