O wpływie epidemii na rynek najmu krótkoterminowego mówi pośredniczka Joanna Lebiedź, właścicielka warszawskiego biura Lebiedź Nieruchomości:
- Jeszcze miesiąc temu absolutnie żaden inwestor - kupujący czy wynajmujący mieszkania na doby- w najśmielszych prognozach nie zakładał takiego scenariusza, jaki właśnie pisze nam życie. Warszawa, Kraków, Wrocław, Gdańsk i inne topowe lokalizacje cieszyły się ogromnym zainteresowaniem turystów, co wykorzystywali zarówno mniejsi gracze, jak i wielkie przedsiębiorstwa wyspecjalizowane w najmie krótkoterminowym. Mieszkania takie wygrywały w rywalizacji o klienta z hotelami z uwagi na świetną lokalizację, większą intymność i swobodę, oraz znacznie korzystniejsze warunki finansowe.
Mieszkania funkcjonujące w najmie krótkoterminowym to najzwyklejsze mieszkania położone w kamienicach, blokach lub pokoje w domkach jednorodzinnych, które dostosowano do tej funkcji. Inwestorzy dokonywali wielu adaptacji i przeróbek mających zwiększyć potencjał zarobkowy nieruchomości.
Najczęściej po prostu dzielono mieszkania na oddzielne, zamykane pokoje. Pokoje większe dzielono w celu uzyskania jeszcze większej liczby pojedynczych pokoi - na dwie, trzy oddzielne jednostki. Całe domy jednorodzinne funkcjonowały w tym rodzaju najmu jako niezależne, zamykane pokoje. Częściami wspólnymi dla takich nieruchomości były kuchnie lub wnęki kuchenne w przedpokoju oraz łazienka i WC.
Najem ten, zwany krótkoterminowym, był dla wielu graczy łakomym kąskiem, ponieważ wpływy z czynszu za mieszkanie trzypokojowe funkcjonujące w najmie krótkoterminowym są znacznie wyższe aniżeli wpływy z najmu tego samego mieszkania wynajętego na dłuższej.