Zainteresowanie działkami ciągle jest spore, zwłaszcza tymi o pow. 1 – 2 tys. mkw. Klienci szukają ofert przeważnie na obrzeżach miast czy nawet kilkadziesiąt kilometrów od miejskich granic. Jednocześnie coraz mniej osób interesuje się terenami w dzielnicach śródmiejskich.
– Wynika to przede wszystkim z wysokich cen takich działek, a także ich stosunkowo małej powierzchni – twierdzi Przemysław Szkutnik z Ober-Haus.
Jak dodaje Leszek Michniak z Wrocławskiej Giełdy Nieruchomości, duży wpływ na decyzje klientów ma szybkość załatwienia wszelkich spraw związanych z uzyskaniem pozwoleń związanych z budową. Okoliczne gminy są bardziej przyjazne budownictwu niż większe miasta. – W gminie jeden urzędnik zajmuje się budownictwem – udziela informacji o możliwości podłączenia mediów oraz pomaga załatwić formalności związane z rozpoczęciem budowy. Natomiast w dużym urzędzie miejskim dostęp do informacji jest rozproszony i petent biega od jednego do drugiego urzędnika – opowiada Barbara Urbanowicz z Urbanowicz Centrum Nieruchomości.
Działki uznane dziś za atrakcyjne, czyli np. blisko centrum miasta, w prestiżowych lokalizacjach, raczej już nie podrożeją – ich ceny osiągnęły apogeum. Natomiast wzrost zainteresowania gruntami na obrzeżach może zaowocować kolejnymi podwyżkami, zwłaszcza jeśli w tych lokalizacjach poprawi się infrastruktura i komunikacja. Wielu decyzjom inwestycyjnym nie sprzyja jednak brak aktualnych planów zagospodarowania przestrzennego. – Jest to duże utrudnienie w obrocie gruntami, choć niejedyne. Sporo działek ma również np. wady prawne – zauważa Artur Jakubczyk z firmy Lexpol.