Różnica rzędu 10 – 15 proc. między ceną transakcyjną a ofertową wcale nie jest rzadkością. – Jeśli dotyczy ona domu czy mieszkania za 1 mln zł, można liczyć na obniżkę o 100 tys. zł. W przypadku lokalu za 350 tys. zł cena będzie spadać nawet do 300 tys. zł – zauważa Grzegorz Dobrowolski z trójmiejskiej Agencji Obrotu Nieruchomościami Dobrowolski – Trybulec.
Najczęściej na okazję można liczyć, gdy osoba sprzedająca mieszkanie pilnie potrzebuje gotówki. – Jeśli właścicielowi bardzo zależy na transakcji, w wyjątkowych przypadkach obniżki sięgają nawet kilkudziesięciu procent – mówi Waldemar Oleksiak, kierownik działu badań i analiz w agencji Emmerson Nieruchomości.
We Wrocławiu różnica między cenami ofertowymi a transakcyjnymi oscyluje dziś wokół 2,5 – 10 proc. – Oznacza to, iż jeżeli początkowa stawka wynosi 200 tys. zł, po negocjacjach może spaść o 5 – 10 tys. zł, a w wyjątkowych wypadkach nawet o 20 tys. zł – wyjaśnia Klaudiusz Pomykała, dyrektor zarządzający w JOT-BE Nieruchomości.
Zauważa, że właściciele są skłonni do obniżek, kiedy negocjują z klientem zdecydowanym na zakup lokum. Osoby, które nie spieszą się ze sprzedażą i utrzymują cenę ofertową na dotychczasowym poziomie, stanowią niewielką grupę na rynku.
W Łodzi w większości przypadków obniżka nie przekracza 10 proc. ceny wyjściowej. Monika Sobolewska, dyrektor Biura Nieruchomości Expert, zapewnia, że wielu sprzedających woli zaczekać, niż obniżyć cenę. W Poznaniu różnica między ceną ofertową a transakcyjną również nie jest większa niż 10 proc. Podobnie jest w Warszawie. W Trójmieście natomiast różnica sięga 10 – 15 proc.