Od września średnie oprocentowanie kredytów w złotych wzrosło z 7,5 proc. do 8,7 proc. Przyjmując, że możemy na kredyt wydać co miesiąc 1500 zł, chcemy się zadłużyć na 30 lat, a kredyt spłacać w ratach równych, i bank nie będzie wymagał od nas wkładu własnego, to obecnie uzyskamy kredyt w wysokości 190 tys. zł. We wrześniu byłoby to 210 tys. zł. Jeszcze większe różnice widać przy racie 3000 zł – obecnie można zadłużyć się na 380 tys. zł, czyli o 40 tys. zł mniej niż jeszcze trzy miesiące temu.

Porównując ceny mieszkań oraz wysokość uzyskanego kredytu, można powiedzieć, że obecnie przy tej samie racie za kredyt kupimy mieszkanie o 2 do 5 metrów kwadratowych mniejsze niż kwartał temu. Różnica ta nie jest zbyt duża dlatego, że w tym okresie spadła także średnia cena mieszkań.

Dla przykładu: średnia cena mieszkań wchodzących na rynek w Warszawie we wrześniu wynosiła 8879 zł za mkw., a w listopadzie 8 585 zł za mkw. Biorąc pod uwagę fakt, iż przy racie 1500 zł obecnie otrzymamy z banku 20 tys. zł mniej niż we wrześniu, to za te pieniądze możemy kupić mieszkanie o wielkości 22 mkw., czyli o 2 metry mniejsze.

Jeśli ceny mieszkań pozostałyby na niezmienionym poziomie, różnica ta wynosiłaby 4 metry kwadratowe. Np. w Katowicach różnica między wielkością mieszkania kupionego teraz i we wrześniu wynosi ponad 4 metry kwadratowe, gdyż nastąpił około 4-proc. wzrost średniej ceny mieszkań wchodzących na rynek.

Analizując tę samą sytuację dla kredytu, którego miesięczna rata wynosi 3000 tys. zł, obecnie uzyskamy kredyt niższy o 40 tys. zł. Za tę kwotę możemy kupić np. 49-metrowe mieszkanie we Wrocławiu – będzie ono o 5 proc. mniejsze od tego, które wybralibyśmy we wrześniu. W Krakowie natomiast znacznie spadła średnia cena lokali wchodzących na rynek – z prawie 8 tys. zł do nieco ponad 7 tys. zł, co oznacza, że dziś kupimy mieszkanie o jeden metr kwadratowy większe niż jeszcze trzy miesiące temu.