Kupując mieszkanie, nie zapłacisz wynagrodzenia pośrednikowi, pod warunkiem że w umowie z nim znajdzie się zapis, kto transakcję sfinansuje – tak przewidują nowe standardy zawodowe przygotowane przez Polską Federację Rynku Nieruchomości. Teraz musi je ogłosić minister infrastruktury. Olgierd Dziekoński, wiceminister tego resortu uważa, że ministerialne obwieszczenie to kwestia około dwóch tygodni. – Przedyskutowaliśmy zmiany ze środowiskiem zawodowym, ustaliliśmy tekst – mówi „Rz” Dziekoński. Został pozytywnie zaopiniowany przez resortowy departament prawny.
Dotychczas było tak: pośrednik na ogół pobierał prowizję od obu stron, a gdy czasem rezygnował z wynagrodzenia od kupującego, wielu kolegów po fachu krytykowało, że to niezgodne ze standardami zawodowymi. Teraz ten argument odpadł. Pośrednik Marek Radwański z toruńskiego biura nieruchomości Arkady komentuje, że nowe standardy sankcjonują to, co już się w pracy pośredników zdarzało.
– Umowy bezpośrednie, gdzie koszty pośrednictwa pokrywa jedna ze stron transakcji, zwykle sprzedający, zyskują sobie powoli zwolenników – przyznaje Marek Radwański. – Nie spowoduje to na pewno rewolucji. Wyznaczy tylko trend, zwiększając skuteczność pracy pośredników. Jeśli cena nieruchomości jest rynkowa, to prawdopodobieństwo jej sprzedaży przy umowie bezpośredniej jest prawie stuprocentowe – mówi pośrednik z Torunia. Dodaje, że takie umowy podpisywał już kilka lat temu.
Także Adam Henclewski, doradca ds. nieruchomości z poznańskiej agencji Henclewski Nieruchomości, przyznaje, że nowe standardy nie są rewolucyjne.
– Jeśli moja firma ma ofertę na wyłączność i przedstawia ją publicznie, to kiedy zgłosi się do mnie klient i chce kupić towar, który mam na półce i go reklamuję, to nie wyciągam umowy i nie uzależniam pokazania nieruchomości od jej podpisania. Działałbym wtedy na szkodę sprzedającego, z którym podpisałem umowę. Poza tym klient, który przychodzi z moją ofertą z gazety, wcale nie chce, abym mu świadczył usługę pośrednictwa, tylko abym mu umożliwił kupno posiadanego towaru. Za co więc miałbym brać wynagrodzenie? – pyta Henclewski. Inaczej jest, gdy klient zleca pośrednikowi usługę poszukiwania nieruchomości, której firma nie ma w ofercie. – W takiej sytuacji zawrę umowę, bo nie będę pracował za darmo – tłumaczy Henclewski.