Przygotowany przez resort gospodarki projekt ustawy o ograniczaniu barier administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców znosi licencje zawodowe pośredników w obrocie nieruchomościami. – To dobry pomysł. Nie widzę powodu, żeby ten obszar gospodarki musiał być regulowany. Więcej wolnego rynku może poprawić standardy działania firm na rynku nieruchomości – mówi Ryszard Petru, główny ekonomista BRE Banku.
Jeśli regulacje wejdą w życie w obecnej formie – osoby, które chciałyby się zająć pośrednictwem, będą musiały posiadać tylko polisę ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej (OC). Jego minimalną wysokość określi rozporządzenie.
W dodatku pośredniczyć w transakcjach będą mogły również osoby bez OC, ale działające pod nadzorem ubezpieczonego przedsiębiorcy. To duże ułatwienie dla przyszłych pośredników, bo dziś, by wykonywać ten zawód, trzeba legitymować się odpowiednim wykształceniem i doświadczeniem oraz nie być karanym.
Do tej pory ponad 12,5 tys. osób otrzymało licencję pośrednika, co roku liczba ta powiększa się o 1 – 2 tys. Obecnie na zdobycie uprawnień trzeba wydać ok. 5 tys. zł, z czego ok. 4,6 tys. zł zasila kasę prywatnych podmiotów i stowarzyszeń, a 400 zł (koszt postępowania kwalifikacyjnego) – budżet państwa.
Zdaniem Jerzego Sobańskiego, rzecznika warszawskiego Stowarzyszenia Pośredników w Obrocie Nieruchomościami, dostęp do tego zawodu nie powinien być zbyt ograniczony, ale likwidacja licencji w znacznym stopniu pozbawia odpowiedzialności. – A jeśli ktoś straci cały swój majątek, następnym razem niech idzie do innego pośrednika – krytykuje rządowy pomysł Zbigniew Kubiński, szef Federacji-Porozumienia Polskiego Rynku Nieruchomości. Sami pośrednicy przyznają, że otwarcie zawodu przyczyni się do spadku cen usług. Dziś obie strony transakcji realizowanej przez agencje nieruchomości płacą sowite prowizje. Najczęściej po 2 – 3 proc. wartości nieruchomości. W przypadku mieszkania za 300 tys. zł zarówno kupujący, jak i sprzedający muszą zostawić pośrednikowi po 6 – 9 tys. zł. Oczywiście większa część tej sumy zostaje w agencji. – Zawód pośrednika wymaga interdyscyplinarnej wiedzy – od prawa po ekonomię – broni swojej branży Tomasz Błeszyński, pośrednik i doradca na rynku nieruchomości.