Uwagę zwraca odbicie w maju względem kwietnia, jeśli chodzi o aktywność inwestorów indywidualnych. Polacy zaczęli budowę 8,72 tys. mieszkań, jedynie o 3 proc. mniej rok do roku i o 23 proc. więcej miesiąc do miesiąca. Uzyskali też pozwolenie na budowę 8,3 tys. lokali, o 13 proc. mniej rok do roku i o 20 proc. więcej wobec kwietnia.
– Analiza danych GUS wskazuje, że sytuacja w pewien sposób się unormowała, a deweloperzy są zdecydowani kontynuować działalność, choć na nieco mniejszą skalę – mówi Agnieszka Mikulska, ekspert w dziale mieszkaniowym firmy CBRE. – W porównaniu z kwietniem wzrosła liczba mieszkań oddanych do użytku, tych, których budowę rozpoczęto i tych, na których budowę uzyskano pozwolenie. Najmniej wrażliwe na pandemię są lokale oddawane do użytku – ich budowa była już bardzo zaawansowana lub zakończona w momencie ogłoszenia ograniczeń. To, że liczba oddawanych mieszkań utrzymuje się na wysokim poziomie, świadczy również o tym, że urzędy generalnie poradziły sobie z funkcjonowaniem w sytuacji zagrożenia epidemicznego – ocenia.
Zaznacza, że najbardziej wrażliwe na nową sytuację okazały się rozpoczynane budowy, w przypadku których trzeba nie tylko dopełnić formalności, ale też znaleźć ekipę budowlaną funkcjonującą w ograniczeniach epidemicznych i podjąć ryzyko kilkuletniego procesu inwestycyjnego.
– Tradycyjnie marzec, kwiecień i maj to okresy dynamicznego rozpoczynania nowych budów po zimowym przestoju. Tymczasem w okresie marzec–maj 2020 r. rozpoczęto budowę najmniejszej liczby nowych mieszkań w porównaniu z analogicznymi miesiącami z ostatnich pięciu lat. Warto jednak zwrócić uwagę, że wyniki te nie odbiegają znacząco od średniej z lat 2005–2019, a w przypadku liczby mieszkań rozpoczętych w okresie styczeń–maj mamy w 2020 r. nadal jeden z najwyższych wyników w minionych kilkunastu latach – podkreśla Mikulska.
Co będzie dalej
Barbara Bugaj, analityk rynku nieruchomości w Sonarhome.pl, komentuje, że dane o rozpoczynanych budowach i pozwoleniach prezentowane narastająco nie są bardzo słabe, jednak kiedy przyjrzeć się przynajmniej kilku największym miastom, okazuje się, że ograniczenie podaży jest znaczące.
W przypadku rozpoczynających się budów największy spadek widzimy we Wrocławiu (60 proc.), Poznaniu (52 proc.) i Gdańsku (50 proc.). W przypadku pozwoleń na budowę – w Poznaniu (47 proc.), Wrocławiu (46 proc.) i Warszawie (45 proc). W samym maju w stolicy zielone światło dostały inwestycje na zaledwie 398 lokali, słabiej było tylko w Poznaniu.