– Źródeł pozyskiwania danych jest bardzo wiele. Możemy porównywać preferencje w wyszukiwaniu konkretnych ofert nieruchomości, tzn. wiemy, czy w danym miesiącu Polacy chętniej szukają kawalerek czy mieszkań kilkupokojowych, czy wolimy domy z dala od centrum, a może jednak czynny udział w miejskiej tkance – mówi Jarosław Krawczyk z Otodom. – Czasami jednak dane pochodzą ze źródeł, o których na co dzień się nie myśli, takich jak wskaźniki jakości powietrza czy dane od operatorów telefonii komórkowej, które również są pomocne np. przy mierzeniu natężenia korków w konkretnej lokalizacji. Między innymi o tym, jak to działa, piszemy w naszym magazynie – dodaje.
Dane wspierają optymalne planowanie inwestycji
Przez inwestorów wykorzystywane są nawet tak pozornie błahe dane jak popularność pobliskich kawiarni, restauracji, centrów handlowych czy ilość światła słonecznego docierającego do wskazanej lokalizacji w ciągu dnia.
Jak czytamy w magazynie „Lighthouse": „Ważny jest również dostęp do rozrywki – przykładowo – lubimy mieszkać blisko kina. Za mieszkanie w odległości do 1 km od sali kinowej zapłacimy od 20 do 60 zł więcej za mkw. Zupełnie inaczej sprawa wygląda w przypadku obiektów sportowych. Mieszkania blisko stadionu (do 4,5 km) są od 50 do 150 zł tańsze niż te położone dalej. Powód jest prosty: na mecz wolimy jechać dłużej, a na co dzień mieszkać z dala od zgiełku i hałasu wydarzeń sportowych i kulturalnych oraz tworzących się przy ich okazji korków".
Budowanie przewag konkurencyjnych
Niezależnie od tego, skąd pochodzą pozyskane dane, pewne jest, że inwestorzy, którzy będą umieli je wykorzystać, uzyskają konkurencyjną przewagę – na przykład poprzez rozbudowaną analitykę predyktywną, czyli taką, która pozwala mniej więcej zarysować przyszłość, a tym samym znacząco zredukować długoterminowe ryzyka, co w branży nieruchomości jest szczególnie istotne.
Big Data są i powinny być przyszłością nie tylko podmiotów komercyjnych. W dobie zrównoważonego rozwoju i przyszłości miast ich wykorzystaniem coraz chętniej zajmują się również samorządy. Szczególnie te bardziej świadome nie chcą popełnić tych samych błędów, co miasta krytykowane za rewitalizację, która w efekcie zrobiła więcej złego niż dobrego.
Wykorzystanie danych jest pomocne w planowaniu remontów dróg, rewitalizacji czy budowaniu nowej tkanki miejskiej. Coraz bardziej powszechny jest pogląd, że za kształtowanie miasta odpowiadają nie tylko samorządy, ale też ich odpowiedzialna współpraca z deweloperami – w czym badania potrzeb obecnych, jak i przyszłych mieszkańców nowych osiedli są niezbędne. Przykładem może być rewitalizacja terenu dawnej fabryki Barucha w Łodzi, w ramach której przeprowadzono placemakingowy proces badawczy, mający cenną perspektywę osób na co dzień niezwiązanych z branżą nieruchomości i wypracowano konkretne wartości, którymi się później kierowano.