–Szukając dla siebie kredytu hipotecznego, należy zwracać uwagę nie tylko na jego cenę, czyli na wysokość marży i prowizję, ale i to, czy w ogóle go dostaniemy. Czasami banki ustalają pewne zasady, które ograniczają dostępność kredytów, np. szczególnie popularne jest to przy kredytach walutowych. By dostać kredyt w euro, trzeba czasem zarabiać co najmniej 10 lub 12 tys. zł netto – mówi Marcin Krasoń, analityk w firmie Open Finance.
Dodaje, że przy kredytach złotowych ograniczeniem jest najczęściej tzw. zdolność kredytowa, czyli maksymalna kwota kredytu, jaką bank może dać danemu klientowi. – Jest ona pochodną zarobków i kosztów utrzymania. Każdy bank ma własne algorytmy do wyliczania zdolności i różnice w poszczególnych instytucjach są naprawdę spore – zwraca uwagę Marcin Krasoń.
Jak liczą dochody
Na co zwracają uwagę banki? – Jednym z podstawowych czynników, który wpływa na zdolność kredytową, jest wysokość dochodów. Banki do wyliczenia uwzględniają najczęściej średnie wynagrodzenie netto z trzech ostatnich miesięcy, ale często są od tej zasady wyjątki. Np. w Deutsche Banku w przypadku umowy o pracę średnia zostanie wyliczona na podstawie ostatnich 12 miesięcy – mówi Michał Krajkowski, główny analityk Domu Kredytowego Notus.
Podobnie w różny sposób banki interpretują premie, nagrody czy inne ruchome składniki wynagrodzenia. – Bank będzie w stanie zaakceptować ten element wynagrodzenia, jeśli ma on charakter stały i powtarzalny. Zatem dochód wyliczony i przyjęty przez bank do analizy może być inny w każdym banku. Podobnie sytuacja wygląda z dochodami uzyskiwanymi na podstawie działalności gospodarczej. Część banków wylicza go na podstawie dochodów z ostatnich 12 miesięcy, jednak zdecydowana większość policzy jako średnią z roku bieżącego i minionego – zapewnia Michał Krajkowski.
Banki analizują też stabilność dochodów, problemy z uzyskaniem kredytu może mieć więc przedsiębiorca, którego zarobki w bieżącym roku są niższe od tych z roku poprzedniego.