Pośrednik Cezary Szubielski, dyrektor biura Krupa Nieruchomości na Targówku, szacuje, że analizując nowe oferty mieszkań, jakie ostatnio trafiły do sprzedaży, można oszacować, że ceny wywoławcze spadły w ciągu roku o niespełna 10 procent.
– Tanie mieszkania w Warszawie, poniżej 300 tys. zł, sprzedawane są zwykle ze zniżką od 5 do 8 proc. Przy sprzedaży drogich lokali, w cenie powyżej 600 tys. zł, zdarzają się i 20-proc. obniżki – zauważa Cezary Szubielski. – Kupując więc lokal za 220 tys. zł, nie ma co liczyć na średni w Warszawie rabat, czyli ok. 16 proc. – zastrzega. I podaje przykłady obniżek. Trzypokojowe 46-metrowe mieszkanie przy ul. Żywnego na Mokotowie sprzedało się za 300 tys. zł, podczas gdy jego cena ofertowa wynosiła 330 tys. zł. – Warto zauważyć, że kilka podobnych mieszkań oferowanych jest w cenach od 340 do 360 zł. Prawie nikt o nie nie pyta – mówi pośrednik. Z kolei 38-metrowe mieszkanie przy ul. Siedleckiej na Pradze-Północ wystawione za 220 tys. zł znalazło kupca za 205 tys. zł. – Właściciele musieli lokal pilnie sprzedać. Były m.in. zaległości czynszowe. Stąd też tak duży rabat wynoszący prawie 7 proc. – mówi dyrektor.
Z kolei Marcin Jańczuk z agencji Metrohouse & Partnerzy szacuje, że na warszawskim rynku wtórnym udaje się utargować średnio 3 proc. zniżki. – To jednak tylko statystyka obejmująca różnicę w cenie począwszy od dnia zgłoszenia lokalu do agencji nieruchomości do dnia transakcji. Wielu klientów próbuje samodzielnie sprzedać mieszkanie, a oferta trafia do pośrednika już z obniżoną ceną, więc można domniemywać, że te różnice są większe – zastrzega Marcin Jańczuk. – Jeśli np. spojrzymy na różnice pomiędzy średnimi cenami ofertowymi z portalu Szybko.pl a średnimi cenami odnotowanymi w transakcjach klientów Metrohouse, różnica ta sięga 6,6 proc. – dodaje.
Marcin Jańczuk zauważa, że zdarzają się też przypadki, kiedy to sprzedający, zamiast kolejny raz obniżać cenę, wycofuje ofertę ze sprzedaży. – Woli poczekać na lepszą sytuację na rynku albo mieszkanie wynająć – tłumaczy Jańczuk.
Leszek Baranowski z agencji Bracia Strzelczyk ocenia zaś, że różnice między cenami wywoławczymi a transakcyjnymi mogą być bardzo duże. – Wpływa na to determinacja sprzedającego. Przyczyną może być egzekucja komornicza, brak możliwości utrzymania lokalu, pogorszenie sytuacji finansowej, wysokie raty, skok waluty – wylicza Leszek Baranowski.