Trudno o mieszkanie w Sztokholmie

Średnio ... 140 lat będą potrzebowały szwedzkie rodziny, by spłacić pożyczki mieszkaniowe. Drożeją lokale m.in. w dzielnicy opisywanej przez Larssona.

Aktualizacja: 18.06.2013 15:00 Publikacja: 18.06.2013 11:33

Trudno o mieszkanie w Sztokholmie

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski KS Krzysztof Skłodowski

Kupno mieszkania w byłej dzielnicy robotniczej w Sztokholmie jest dziś znacznie trudniejsze niż kilka lat temu. 55-metrowa kawalerka w Hoegalidsgatan, w dzielnicy, w której dorastała Lisbeth Salander, nieszczęsna bohaterka powieści Larssona, została sprzedana za 569 tys. dolarów, 17 proc. powyżej ceny wywoławczej. W przetargu wzięło udział dziewięć osób.

Taki popyt jest typowy dla stolicy Szwecji, gdzie mało się buduje, populacja rośnie, a oprocentowanie hipotek jest niskie. To wszystko spowodowało 35-procentowy wzrost cen mieszkań od 2009 roku.

Pożyczki na mieszkania spowodowały wzrost długu gospodarstw domowych w skali całego kraju. Zwróciło to uwagę polityków na niebezpieczeństwo dla całej gospodarki i zapobiegło dalszemu obniżaniu stóp procentowych przez bank centralny.

- Jeśli zestawić małą liczbę budowanych mieszkań ze świetnymi warunkami udzielania kredytu, to widać, że ceny będą rosły - twierdzi Stefan Ingves z Riksbanku. - Szwecja potrzebuje wzrostu podaży mieszkań. Ingves ostrzega przed ryzykiem nadmiernego zadłużenia gospodarstw domowych.

3-miesięczne oprocentowanie kredytów hipotecznych w Swedbank AB na poziomie 2,94 proc. jest najniższe od listopada 2010 roku. Ceny apartamentów w skali całego kraju wzrosły zaś w ciągu ostatnich 12 miesięcy o 11 proc.

W samym Sztokholmie ceny mieszkań wzrosły o 9 proc., a w Goeteborgu - drugim co wielkości mieście Szwecji - o 13 proc.
To wszystko skłoniło Riksbank do prób hamowania wzrostu długu, który osiągnął rekordowy średni poziom - 174 proc. wszystkich dochodów osiąganych przez gospodarstwa domowe. 

The International Monetary Fund w maju tego roku zalecił Szwecji zaostrzenie warunków zaciągania kredytów hipotecznych, aby zapobiec bańce mieszkaniowej i powstrzymać spiralę zadłużenia.

Przy dzisiejszych stopach oprocentowania pożyczek, szwedzkie gospodarstwa domowe będą potrzebowały średnio 140 lat, aby zwrócić swoje długi mieszkaniowe.

Szwecja i Finlandia są najbardziej prawdopodobnymi miejscami w Europie, w których nastąpi załamanie na rynku nieruchomości. - Już wkrótce powinniśmy  doczekać się korekty cen - twierdzi Commerzbank AG w majowym raporcie.
Danske Bank A/S, który przetrwał kryzys mieszkaniowy w Danii i Irlandii, oświadczył, że nieruchomości w Szwecji są przeszacowane o ponad 20 proc. I zaznacza, że trzeba się spodziewać 5-proc. obniżek w tym roku i 2,5 - proc. w roku 2014. 

Na razie jest jednak niewiele znaków, by rynek mieszkaniowy w Sztokholmie słabł. Mieszkania w Soedermalm, w szarym budynku z początków XX wieku, obok tras turystycznych śladami bohaterów trylogii "Millennium" -Lisbeth Salander i dziennikarza Mikaela Blomkvista, sprzedano za 10,3 tys. dol. za mkw. Według Svensk Maeklarstatistik to 10. proc. więcej niż średnia cena dla całego centrum miasta, które jest jednym z najdroższych miejsc w Europie.

Dla porównania - mkw. trzypokojowego apartamentu w centrum Helsinek kosztował w zeszłym roku 7 tys. dol. W Londynie ceny najlepszych mieszkań sięgają 12,2 tys. dol. za mkw., podczas gdy w Paryżu - 7,2 tys.dol. - podaje Knight Frank.

- W Sztokholmie podaż mieszkań jest niska, podobnie jak oprocentowanie kredytów. Dlatego ceny rosną - twierdzi Magnus Holmberg, właściciel agencji nieruchomości. - W czasie rosnącego popytu buduje się stanowczo za mało, co nas odróżnia od innych krajów. W Sztokholmie nie na pustych mieszkań.

Agencja Holmberga sprzedała ostatnio apartament w modnej dzielnicy Oestermalm. Przetarg podniósł cenę o 23 proc. 36-metrowy apartament w śródmieściu Sztokholmu, gdzie parowce przywożą turystów, sprzedano za 13,8 tys. zł za mkw.

W Sztokholmie w ostatnim roku sprzedano wiele mieszkań przeznaczonych do tej pory na wynajem. Lokale przekształcono we własnościowe. W efekcie zaczyna brakować mieszkań na wynajem, co podnosi ceny. Problem pogłębiają przepisy regulujące rynek najmu - na wynajęcie mieszkania trzeba mieć zgodę.

Opublikowany w grudniu zeszłego roku raport stwierdza, że szwedzkie prawo, a w szczególności przepisy regulujące poziom czynszów i ustanawiające podobne stawki dla mieszkań o tej samej powierzchni, a nieuwzględniające różnic lokalizacyjnych, także przyczyniają się do ograniczenia liczby mieszkań na wynajem w całym kraju.

Warunki rynkowe, które czynią zysk z wynajmu niepewnym, zniechęcają do inwestowania w mieszkania na wynajem nawet tam, gdzie jest wysoki popyt.
Wystarczy porównać wartość nieruchomości przed i po przekształceniu w mieszkanie na wynajem. Liczba mieszkań na wynajem w centrum Sztokholmu spadła miedzy 1990 a 2011 rokiem o 45 proc., do 65 tys. lokali.

Szwedzi mają na ogół tylko jedno mieszkanie. Stąd rynek dodatkowych mieszkań jest zasadniczo zamknięty. Mieszkań na wynajem prawie nie ma, co oznacza, że ten, kto chce mieszkać w Sztokholmie, musi mieszkanie kupić.

Taka sytuacja wyrzuca wielu młodych i ludzi o niskich dochodach poza miejski rynek nieruchomości, włączając w to także takie dzielnice, jak Soedermalm, która historycznie była najtańsza. Ludzie są zmuszeni do życia w substandardowych mieszkaniach z krótkim okresem wynajmu, co powiększa przepaść miedzy bogatymi a biednymi.

Ostatnio przez przedmieścia Sztokholmu przetoczyły się gwałtowne zamieszki, wywołane przez bezrobotnych i imigrantów. Protestowano przeciwko wykluczeniu społecznemu, bezrobociu i ubóstwu.

Szwedzki Bank Centralny robi wiele, żeby utrzymać hipoteki na poziomie 80 proc. wartości nieruchomości. Ma to powstrzymać tempo zadłużania się szwedzkich rodzin. To nie zahamowało jak na razie apetytu na kupowanie nieruchomości. Badanie z 10 czerwca pokazuje, że 55 proc. Szwedów wierzy, że ceny mieszkań będą rosły, a tylko 17 proc. twierdzi, że spadną.






Kupno mieszkania w byłej dzielnicy robotniczej w Sztokholmie jest dziś znacznie trudniejsze niż kilka lat temu. 55-metrowa kawalerka w Hoegalidsgatan, w dzielnicy, w której dorastała Lisbeth Salander, nieszczęsna bohaterka powieści Larssona, została sprzedana za 569 tys. dolarów, 17 proc. powyżej ceny wywoławczej. W przetargu wzięło udział dziewięć osób.

Taki popyt jest typowy dla stolicy Szwecji, gdzie mało się buduje, populacja rośnie, a oprocentowanie hipotek jest niskie. To wszystko spowodowało 35-procentowy wzrost cen mieszkań od 2009 roku.

Pozostało 91% artykułu
Nieruchomości
Warszawa. Skanska sprzedała biurowiec P180 za 100 mln euro
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek luksusowych nieruchomości ciągle rośnie. Rezydencja za 50 mln zł
Nieruchomości
Korona Legionowa na półmetku
Nieruchomości
Invesco Real Estate kupuje nowy hotel na Wyspie Spichrzów
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Trei wybuduje mieszkania w Milanówku. Osiedle na poprzemysłowym terenie