Ruch na rynku wtórnym się zwiększa. – Bywa, że klient decyduje się na transakcję po obejrzeniu dwóch–trzech nieruchomości – mówił na naszych łamach Cezary Szubielski, dyrektor Reals Nieruchomości.
Szybka sprzedaż
– W ostatnich tygodniach ruch na warszawskim rynku wtórnym jest rzeczywiście większy – potwierdza Marcin Jańczuk z sieciowej agencji Metrohouse. – Nie wynika to jednak z czynników innych niż cykliczność rynku. Początek roku i okres ferii zimowych to nie jest najlepszy okres dla branży. Prawdziwy obraz rynku widoczny jest od marca – ocenia.
Dodaje, że czas sprzedaży mieszkań nie skraca się wyraźnie. – Nie ma też reguły, jeśli chodzi o liczbę oglądanych lokali. Niekiedy jest ich kilka, zwykle jednak klienci oglądają po kilkanaście mieszkań – mówi Marcin Jańczuk. Błyskawiczne transakcje na stołecznym rynku zdarzają się rzadko. – W mniej niż miesiąc sprzedaje się co dziesiąte mieszkanie – podaje Marcin Jańczuk. – Można je podzielić na dwie kategorie. Pierwsza to dobrze wycenione lokale w ciekawych miejscach. Druga – mieszkania w pełni odpowiadające wymaganiom klienta (rozkład, powierzchnia, konkretny budynek na osiedlu itp.). Za pośrednictwem Metrohouse w dwa dni sprzedało się 43-metrowe, dwupokojowe mieszkanie budynku z 2005 r. przy al. Wyścigowej. Cena wywoławcza to 395 tys. zł, a transakcyjna – 425 tys. zł. Pięć dni czekał na klienta właściciel 42-metrowego lokalu w bloku z płyty przy ul. Bora-Komorowskiego na warszawskiej Pradze. Lokal sprzedał się za 295 tys. zł. Cena ofertowa: 300 tys. zł. Po siedmiu dniach kupca znalazł właściciel 57-metrowego mieszkania przy ul. Grzybowskiej na warszawskim Śródmieściu. Cena ofertowa – 450 tys. zł – została obniżona do 445 tys. zł. Agencja Metrohouse w 25 dni sprzedała też 77-metrowy lokal na poznańskim Grunwaldzie. Kupujący zapłacił 90 tys. zł, tyle ile wynosiła cena ofertowa. Po dziewięciu dniach zawarto transakcję sprzedaży 85-metrowego mieszkania na Starym Mieście w Poznaniu. Cena wywoławcza została obniżona z 415 do 393 tys. zł.
Jak mówi Marcin Jańczuk, ceny transakcyjne są niekiedy wyższe od ofertowych. – Ale nie ma tu wspólnego mianownika. Czasem sprzedaż trwa dość długo, i gdy przychodzi do ostatecznych rozmów, właściciel podaje wyższą cenę, uzasadniając, że np. nie powiadomił pośrednika o zmianie – wyjaśnia przedstawiciel Metrohouse. – Czasem strony uzgadniają, że w mieszkaniu zostaną dodatkowe elementy wyposażenia, za które kupujący dopłacają. Bywa, że zainteresowanie nieruchomością jest na tyle duże, że właściciel stwierdza, że sprzeda ją drożej – podkreśla. I podaje przykłady transakcji, kiedy kupujący płacili więcej, niż pierwotnie chciał właściciel. Za 280 tys. zł sprzedał się 43-metrowy lokal w warszawskim Ursusie. Cena ofertowa była niższa o 8 tys. zł.
Kupują większe
Ożywienie widać także na rynku w Krakowie. – Notujemy większą liczbę pytań i od inwestorów, i od klientów szukających mieszkań dla siebie – mówi Joanna Targowska z Ober-Haus. Największym zainteresowaniem cieszą się lokale w ścisłym centrum oraz nowsze budynki z garażami. – Większość klientów pyta o mieszkania w cenie do 300 tys. zł. Jednak decyzje są podejmowane długo, na co pozwala duża podaż, zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym – podkreśla Joanna Targowska. Przyznaje, że lokale w atrakcyjnych cenach sprzedają się dość szybko.