Inwestycje w nieruchomości to dobra lokata kapitału. Niestety, gdy transakcji jest wiele, skarbówka może dojść do wniosku, że to profesjonalny obrót. Przekonał się o tym podatnik, który wraz z żoną lokował pieniądze w mieszkaniach i działkach.
Mężczyzna w ciągu siedmiu lat kupił łącznie 20 nieruchomości, z czego sprzedał 17, w tym 13 mieszkań. Jego aktywności na rynku nieruchomości postanowił przyjrzeć się fiskus. Ustalił, że w 2005 r. nabył pięć mieszkań, w 2006 r. – trzy oraz nieruchomość zabudowaną, w 2007 r. – mieszkanie, trzy działki rolne oraz nieruchomość zabudowaną. W kolejnych trzech latach było podobnie.
W 2007 r. łącznie małżonkowie zbyli dziewięć mieszkań, działkę rolną oraz nieruchomość zabudowaną. Transakcje zbycia powtarzały się w kolejnych latach. Fiskus doszedł do przekonania, że takie działania świadczą o prowadzeniu działalności w obrocie nieruchomościami. W jego ocenie czynności związane ze sprzedażą lokali nie miały charakteru sporadycznego, tylko zorganizowany i ciągły, zmierzający do osiągnięcia zysku. Nosiły wszystkie znamiona działalności gospodarczej.
Urzędnicy podkreślali, że na nieruchomościach małżonkowie zarobili ok. 700 tys. zł, co stanowiło główne źródło ich dochodu i utrzymania.
Mężczyzna tłumaczył, że nieruchomości kupował na wynajem. Okazał się on nieopłacalny, więc je sprzedawał.