Klientka jednego z pośredników od czterech miesięcy próbowała sprzedać mieszkanie. - Nagle, zapewne wskutek programu „Bezpieczny kredyt 2 proc.”, udało się znaleźć dwie osoby zainteresowane zakupem. Jakież było zdziwienie agenta, kiedy właścicielka lokalu stwierdziła, że w nowej sytuacji może jeszcze poczekać na nabywcę, który zaproponuje cenę o kilkadziesiąt tysięcy wyższą - opowiada Marcin Jańczuk, ekspert agencji nieruchomości Metrohouse.
Jego zdaniem przykład ten pokazuje, że może nastąpić testowanie „nerwów” kupujących. A nie jest to dobra strategia. – Dzisiaj mamy falę wywołaną szaleństwem na punkcie nowego programu. Nie wiemy jednak, jak rynek będzie wyglądał za kilka miesięcy – przestrzega ekspert Metrohouse.
Przypomnijmy, program „Bezpieczny kredyt 2 proc.” działa od początku lipca. O preferencyjne finansowanie zakupu pierwszej nieruchomości mogą się starać osoby, które nie ukończyły 45 lat. Singiel pożyczy nie więcej niż 500 tys. zł, rodzina – 600 tys. zł. Maksymalny wkład własny to 200 tys. zł. Za kredyt z dopłatą można więc kupić mieszkanie lub dom w cenie nieprzekraczającej 700–800 tys. zł.
Mało tańszych ofert
Tani kredyt błyskawicznie nakręcił popyt na mieszkania. Eksperci REDNET Property Group mówią nawet o „eksplozji” na rynku pierwotnym. Liczba pytań o lokale na niektórych nowych osiedlach wzrosła o 30 proc.
Z danych BIG DATA RynekPierwotny.pl wynika, że w całym kraju oferta nowych mieszkań w cenie do 800 tys. zł obejmuje ok. 52,5 tys. lokali (dane na 19 lipca). Najwięcej, niemal 8,7 tys., znajduje się w aglomeracji warszawskiej (Warszawa i okolice).